Translate

sobota, 19 października 2013

Chapter#29 Wyczekiwanej drogi czas...

                                                      *Oczami Louisa*

Miałem skołatane nerwy i wpatrywałem się bezmyślnie w pogrążonych we śnie przyjaciół. Zastanawiałem się, jak się z nimi pożegnać. Z chłopakami ciężko, skoro nawet mnie nie widzą. Ale Mel... Ją zostawić jest mi najtrudniej.

- Louis... Louieh...

Usłyszałem cichutkie jęknięcie. Spojrzałem na dziewczynę, która miała wciąż zamknięte oczy i uroczo marszczyła nosek. Zbliżyłem się do jej ciała i delikatnie głaskałem po policzku, szepcząc.

- Kochanie.. Obudź się, to tylko zły sen...

Powieki Melissy powoli uniosły się do góry i znów mogłem ujrzeć jej prześliczne szaroniebieskie oczy, które kontrastowały z szarówką panującą na zewnątrz. Dziewczyna gwałtownie poderwała się z poduszki i wylądowała w mych ramionach. Znów mogłem poczuć jej ciepło, ten jabłkowy zapach jej długich loków. Byliśmy tylko my i cisza. No i Harry pomrukujący przez sen na fotelu.

                                                    *Oczami Nialla*

Przebudziłem się i leniwie rozejrzałem się po pomieszczeniu, stwierdzając, że wcale nie jestem w swoim pokoju. Chciałem się podnieść, ale ból głowy sprawił, iż z powrotem wylądowałem na kanapie. Nie bardzo kojarzyłem, co się wczoraj działo,ale jedną rzecz pamiętam dokładnie.  Corwin... To on odebrał nam Lou...
Mój kuzyn zabił mojego najlepszego kumpla... Nie, ja już nie mam kuzyna.

Podjąłem drugą próbę i po chwili stałem już na nogach. Podszedłem do okna i spoglądając, jak wstaje dzień, myślałem nad tym, co dzisiaj nam on przyniesie...

Nie czekałem długo na towarzystwo, gdyż chwilę później usłyszałem ciężkie kroki dochodzące z korytarza. Wychyliłem głowę i ujrzałem Mel, która przygarbiona schodziła po schodach i ruszyła na tył domu. Chciałem iść za nią, jednak momentalnie zjawił się Hazz, który energicznie zbiegał na dół i udał się w kierunku dziewczyny.

~Chyba lepiej zostawić ich teraz samych...~

                                                 *Oczami Harry'ego*

Obudziło mnie głośne trzaśnięcie drzwiami. Poderwałem się natychmiast i spostrzegłem, że łóżko Melissy jest puste. Potem usłyszałem łamiący się głos Mel na korytarzu i oddalające się kroki. Nie zastanawiałem się dłużej i pobiegłem za brunetką, która siedziała już w kącie w kuchni.

Dłonie trzęsły jej się z nerwów a w kąciku oka mogłem dostrzec przezroczystą perełkę.

- Hej... Mała co się dzieje? - spytałem troskliwie.
- Spytaj Louisa. - odparła oschle.
- Z chęcią, ale nie wiem, czy pamiętasz, że to stanowi mały problem.

Mel wstała i wyszła. Po chwili wróciła ze stertą białego papieru, który rzuciła na kredens oraz długopis, który wcisnęła w moją rękę.

- Pogadajcie sobie.

Miała już wyjść, jednak coś kazało jej zostać. A raczej ktoś. Dziewczyna stała tępo i patrzyła na kartkę, na której widniał napis:

"ZOSTAŃ.."

- Mel... - szepnąłem spokojnie.

Brunetka westchnęła i zajęła wcześniejsze miejsce.

- To dowiem się wreszcie, o co chodzi?
- Louis chce odejść. Na dobre. - rzekła z bólem.

~Czy ja dobrze słyszę?~

Jej słowa zwaliły mnie z nóg. Wiedziałem, że to kiedyś nastąpi, ale... Już? Teraz? Nawet nie wiem, jak mógłbym się z nim pożegnać..

- Ale dlaczego?
- Twierdzi, że nic więcej nie zdołamy zdziałać. Jest wdzięczny, że wyjaśniliśmy zagadkę jego śmierci i ma teraz czyste sumienie, bo wie, że nie jest samobójcą.

Chciałem coś odpowiedzieć, choć w głowie miałem pustkę. Jednak Lou wyprzedził moje zamiary, sięgając znów po długopis.

"Harreh, przecież wiesz, że tak musi być. Tyle Wam zawdzięczam... Mi też jest ciężko, ale nie ma sensu dalej tego ciągnąć."

- Nie zgadzam się. - szepnąłem.

Gdybym mógł widzieć twarz Louisa, zapewne dostrzegł bym zdziwienie malujące się w jego w błękitnych oczach. Takie same, jakie widniało w tęczówkach Melissy.

- Posłuchaj... Raczej, posłuchajcie. - zacząłem, odwracając się w stronę Nialla, który od dłuższego czasu stał w progu i przysłuchiwał się naszej rozmowie. - Uważam, że jest za wcześnie, by zamykać sprawę. Mówisz Lou, że dla Ciebie to i tak wiele. Ale weź pomyśl o innych, o swej rodzinie. Nie sądzisz, że zasługują na to, by poznać prawdę? Wiem, że jest bolesna, ale Lou... Wtedy zmienią zdanie na Twój temat. A chyba przecież chcesz, prawda?

Zapadła cisza. Jedyne, co się z niej wyłaniało, to szybki, płytki oddech brunetki, która z wdzięcznością i pełnym nadziei wzrokiem wpatrywała się właśnie we mnie. Mimo zaistniałej sytuacji, poczułem przyjemne ciepło przy sercu. Lecz mój umysł sprowadził mnie szybko z powrotem na ziemię - z niecierpliwością zerkałem na stolik.

Czekałem na odpowiedź Lou.

                                                     *Oczami Corwina*

Strach, który doszczętnie mnie sparaliżował, sprawiał, że bałem się wyjść z domu i obawiałem się własnego cienia. Cały czas się zastanawiałem, czy przypadkiem nie ma go gdzieś w pobliżu.

I te wspomnienia. I te natarczywe myśli... Myślałem, że udało mi się to wszystko wyrzucić z pamięci. Jak się okazało, oszukałem wtedy nie tylko policję, ale i samego siebie, twierdząc, że mnie to nie rusza. Bądź co bądź był moim kumplem.. A ja zwykłym smarkaczem.

Czuję, jakby miało mnie rozerwać od środka. Jeszcze chwila i stracę resztki rozsądku. Nie wiem, co ma nade mną większą kontrolę, lęk, czy może wyrzuty sumienia? Bo wbrew jakimkolwiek przekonaniom, to ja również je mam...

Przeklinam dzień, w którym poznałem Mel. Żałuję, że kiedykolwiek zagadałem do tej cholernej dziewczyny. To wszystko przez nią.

                                                     *Oczami Melissy*

-Louieh? -starałam się rzec najdelikatniej, jak tylko mogłam, mimo nerwów, które mną szarpały. - Odpowiedz coś...
-  Kocham Cię Mel. - odparł, uśmiechając się czule i wpatrując we mnie tymi swoimi lazurowymi oczami. -Może macie rację, ale... Dajcie mi to sobie jakoś poukładać.  Muszę to przemyśleć. - dodał, całując mnie w czoło i ulatniając się.

Chociaż jego odpowiedz była krótka i nieco tajemnicza, to ja byłam przepełniona radością. Niczym dziecko, które dojrzało spadającą gwiazdę. Bo go znam. Bo wiem, że zostanie. I wiem, komu to zawdzięczam.

Spojrzałam w stronę Harry'ego, który zniecierpliwiony zerkał to na mnie, to na stertę papieru, która od dłuższego czasu nie zmieniała swego wyglądu.

~No tak, przecież on nie wie.~

Rzuciłam się Harry'emu na szyję i dając całusa, rzekłam entuzjastycznie.

- Przekonałeś go! Na pewno! Dziękuję Harry!

Chłopak był zaskoczony, żeby nie powiedzieć, że oszołomiony moim zachowaniem. Lecz po chwili się opamiętał i szczerząc się oraz ukazując te swoje dołeczki, opowiedział wesoło.

- Umiem być przekonujący.
- Nie da się ukryć, zachichotałam. - Ale naprawdę jestem Ci wdzięczna, jesteś taki kochany. - dodałam.

Wtedy zachowanie Hazzy diametralnie się zmieniło. Loczek uwolnił się z mojego objęcia i spuścił wzrok. Jego uśmiech też gdzieś zniknął. Nie powiedział ani słowa więcej i po prostu wyszedł.

~Czy zrobiłam coś nie tak?~

                                                   *Oczami Harry'ego*

Dobrze, że Lou jeszcze zostanie, bo też jestem przekonany, że tak właśnie będzie. Szkoda, że sam nie mogę z nim tak swobodnie rozmawiać, jak robi to Mel. Chciałbym, by teraz mi coś poradził.

~Jesteś taki kochany...~

-Szkoda, że nie przez Ciebie. - mruknąłem sam do siebie.

Co z nią jest nie tak? A może raczej ze mną? Trzy lata temu moje serce zamarło. Teraz znów znalazło kogoś, dla kogo może bić. I przez tą samą osobę znów umiera...

~Miłość nie jest marszem zwycięzców.
To tylko chłodne i złamane Alleluja...~

Pomyślałem i z westchnieniem ruszyłem przed siebie. Dziś to deszcz jest moim przyjacielem.

                                                    *Oczami Melissy*

Od początku całej tej historii nie przeżyłam praktycznie ani jednego normalnego dnia. Ten również się do takich zaliczał. Najpierw Lou straszy mnie swym odejściem, potem miesza w głowie wyznaniem miłości. I do tego dochodzi Hazza, który najpierw szczerzy się jak kretyn, a potem robi się osowiały i tak po prostu wychodzi. A w tym wszystkim tkwię ja, z coraz większym mętlikiem w głowie.

Moje rozważania przerwał Niall, który zbliżył się do mnie, po czym złapał za ramię w przyjacielskim geście i rzekł ciepło.

- I tak go przy sobie nie zatrzymasz.

Patrzyłam na niego ze zdumieniem i zapytałam.

- O kim mówisz?
- Dobrze wiesz. - uśmiechnął się. - Jego przeznaczeniem jest odejść, a naszym mu w tym pomóc. Więc nie chwytaj się nadziei jak małe dziecko, bo nie zmienisz tego co ma nadejść, a możesz kogoś przy tym zranić. - - dodał, spoglądając w miejsce, gdzie jeszcze chwile temu widniały szmaragdowe tęczówki Lokowatego.
-Ale... - próbowałam coś wydukać.
- Przemyśl to. - szepnął i uśmiechając się na pożegnanie, wyszedł tylnym wyjściem, biorąc przykład z Harry'ego.

Zostałam całkiem sama. Z setką niepoukładanych myśli. I bałaganem uczuć w sercu.

________________________________________________________________________

Heey!

Wybaczcie tak długą przerwę, wiem zabijecie mnie za to xd Tak samo przepraszam za to, że ten rozdział nie jest najlepszej jakości ;P

Cóż, wygląda na to że naszym bohaterom uda się jeszcze zatrzymać Lou. Pytanie tylko na jak długo? I co dalej planują? No i Harry... Czy starczy mu sił, by dalej walczyć ze swym uczuciem do Mel? Czy może się przełamie i wyzna w końcu jej swą miłość?

c.d.n.





9 komentarzy:

  1. O kurde :'c
    Haaaaaaazzzzzz........ Proosze wracaj do Mel :c
    Jakoś mi tak smutno bez niego :/
    Chyba mam ostatnio faze na haze xd
    Ojć n zobaczymy jak to sie jeszcze potoczy <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Luuuuhu! Czekałam i jest! Cuuudowniejak zawsze! - S Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAA ten rozdział jest taki cudowny!!!! Jejku ale mi szkoda się Harrego zrobiło :c Pisz jak najszybciej kolejny rozdział PROOOSZĘ!! <3 Kocham @Baska69

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde , Anka teraz to trochę pomieszalas ! Wydaje mi sie ze za niedługo Lou odejdzie i Mel zakocha sie w Harrym jak jest to im przeznaczone !
    Twoja @bielejewska bułeczka xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww *-* asjdhgfghsjdfhvufrsdhvj
    Cudowny! ~@YourLive_Voice

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuśku *-* kocham ten rozdział ^^ mam nadzieję, że Corwina zeżrą wyrzuty sumienia i przyzna się wszystkim do tego co zrobił ;) LouLou to mi cholernie szkoda... ja nie chcę, żeby on odchodził ;(

    Kochana dobrze, że wgl dodałaś rozdział (podkreślam jego niesamowitosć) i nie mogę się doczekać kolejnego :*

    Dziękuję ostatnio za rozmowę xoxoxo Bardzo mi pomogłaś ;)

    Twoja @FuckedMrsGrey xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. O mamusiu..
    Płakać mi się chcę.. ;c
    Harry się zakochał.. *u*
    Oby z czasem ta miłość została odwzajemniona.
    Louis.. Ty pajacu.. nastraszyłeś mnie.
    Rozdział genialny :) czekam na next xx @luv_myy_harreh

    OdpowiedzUsuń
  8. jest ZAJEBIASZCZY po prostu ewjakghnjkgfn♥♥

    OdpowiedzUsuń

Dopiero zaczynam więc każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania, więc proszę, nie ignorujcie tego;) Jeśli chcecie być informowani na bieżąco, piszcie na mojego TT: @AnnaAbob93