Translate

piątek, 6 grudnia 2013

Chapter#32 Sukces, czy porażka? Coraz bliżej rozstania.

*Oczami Melissy*

Przebudziło mnie jasne światło, wdzierające się do pokoju i delikatny chłód wkradający się na moje odkryte ramiona.  Zerknęłam w stronę okna. Promienie słoneczne odbijały się od białego puchu, zalegającego w ogródku, przez co wydawały się świecić jaśniej. Śnieg. Pierwszy w tym roku. Ale jak to zazwyczaj w końcówce listopada bywa, nie poleży on zbyt długo. Mimo to radowałam się, niczym małe dziecko, obserwując pląsające radośnie na wietrze białe gwiazdeczki. Spojrzałam na poduszkę obok. Była pusta. Nic dziwnego, że mam dreszcze. Gdzieś wywiało mojego amora. A może ogóle go dziś koło mnie nie było?

Zeskoczyłam z łóżka i od razu poczułam szczypanie zimnej podłogi. Włożyłam skarpetki, narzuciłam jakiś sweter i zbiegłam po schodach do salonu. Mój amor ślęczał na pół przytomny nad stolikiem i kończył pisanie ostatniego listu.

- Louieh? - zapytałam nieco zdziwiona.
- Dzień dobry Kochanie. - odparł, przeciągając się leniwie.
- Pisałeś te listy przez całą noc?
- A jak Ci się zdaje? Pan każde sługa musi... - zarechotał.
- To coś Ty litanię stworzył? Miały być krótkie i treściwe. - zaczęłam się śmiać. - Mnie to by zajęło najwyżej dwie godziny.
- Serio? - burknął. - Napisz list sto razy, to wtedy pogadamy.
- Sto?
- Tak, sto.
- Boże... - jęknęłam, uderzając się otwartą dłonią w czoło.
- W sumie mam na imię Lou, ale to też mi schlebia. - odparł, chichocząc zadziornie.
- Mówiłam, byś napisał dziesięć listów. Z tymi stoma żartowałam, gdy próbowałeś się wykręcić od roboty! - rzekłam, zanosząc się śmiechem.
- Nie znoszę Cię. - mruknął poirytowany.
- Też Cię kocham. - zaszczebiotałam, po czym wróciłam na górę, by się odświeżyć.

Po dziesięciu minutach byłam z powrotem na dole. Z kuchni już dochodził zapach apetycznego śniadania. Jednak zerkając na zegarek z żalem stwierdziłam, że będę musiała się obejść smakiem. Lecz jednej rzeczy sobie nie odmówię.

Ruszyłam w stronę pomieszczenia, skąd dochodziło skwierczenie rozgrzanego na patelni tłuszczu i od razu rzuciłam się na szyję bruneta, wbijając się w jego usta.

- Mhmm.. - zamruczał uroczo. - A to za co?
- A tak na miły dzień. Zbieram się do pracy. - rzekłam, uśmiechając się do niego.
- A śniadanie?
- Z jem coś na mieście. A Ciebie wiesz co czeka? - dodałam zawadiacko.
- Już się boję. - rzekł, pokazując swoje białe zęby.
- Listy to nie wszystko złociutki, trzeba je jeszcze wsadzić w koperty i pozaklejać. I uprzedzam pytanie, nie nie musisz wszystkich, wystarczy, że przygotujesz dziesięć. - sprecyzowałam polecenie.

Lou popatrzył na mnie, po czym jęknął zrezygnowany i odparł.

- To Ty sobie na cały dzień idziesz a mnie zostawiasz z babraniem się klejem?
- No kochaniutki, mama mnie wiecznie utrzymywać nie będzie. Ty raczej też tego nie zrobisz. A jak Ci się nudzi, mogę zadzwonić do Hazzy, by wpadł, to z nim sobie por.. popiszesz.
- NIE! Um.. To znaczy... Wiesz, pisania mam na razie dość. - mruknął, na co ja zaniosłam się śmiechem.
- Dobrze, zobaczymy się później.  - szepnęłam, po czym udałam się w stronę wyjścia.

*Oczami Nialla*

Dochodziło południe, a Harry wciąż się nie pokazywał. Pewnie dusił swoje wczorajsze smutki w samotności.
Nie miałem zamiaru dłużej bezczynnie siedzieć i czekać, aż nabierze ochoty do rozmowy. Trzy lata tak czekałem, zamiast upierdliwie oferować swą pomoc. Ruszyłem w stronę jego pokoju, po czym nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Loczek spał, jak zabity. Pewnie artyleria dźwięków nie byłaby w stanie go teraz dobudzić. Mimo to zbliżyłem się do chłopaka, i ściągając z niego kołdrę, zacząłem jęczeć.

- Wstawaj stary. 

Lokowaty usilnie próbował zatrzymać przy sobie ciepłą pościel, jednak ja nie dawałem za wygraną.

- Ziemia do Stylesa, ruszaj ten śmierdzący tyłek i podnoś się z tego wyrka!
- Jeśli czyjś tyłek śmierdzi, to jest to Twój. - mruknął na pół przytomny zielonooki.

Zareagowałem na to gardłowym śmiechem, po czym poinformowałem, że poczekam na niego ze śniadaniem w kuchni.

- Tylko niech księżniczka nie każe na siebie długo czekać! - dodałem z przekąsem na odchodne.

Z korytarza zdążyłem jeszcze dosłyszeć, jak Hazza klnie coś pod nosem, co u mnie wywołało kolejne salwy śmiechu. Po jakimś czasie chłopak zjawił się i zajął miejsce za stołem naprzeciw mnie.
Podsunąłem mu bliżej talerz pełen kanapek i przez chwilę zajadaliśmy się nimi w milczeniu. Wreszcie postanowiłem przerwać ową ciszę i zabrałem głos.

- To powiesz mi wreszcie, co się stało? Tylko nie wkręcaj, że mówiliście jedynie o Lou.

Harry chwilowo wpatrywał się w jedzoną przez siebie kromkę, jakby była ona najciekawszą rzeczą w świecie. Lecz zorientował się, że tym razem nie dam się zbyć byle jaką wymówką. Wziął głębszy oddech i przedstawił mi przebieg wczorajszej rozmowy.

- No to nie za wesoło... - szepnąłem, bardziej do samego siebie.
- Tyle to i ja wiem..
- Ale dlaczego żeś się wycofał? Trzeba było jej wreszcie wszystko powiedzieć.
- To nie był odpowiedni moment. - mruknął pod nosem.
- Ile razy będziesz to powtarzał? Stary tak to Ty się nigdy nie zdecydujesz. - rzekłem lekko zirytowany. - Słuchaj, albo Ty z Mel szczerze pogadasz albo ja to zrobię.
- Niall...
- Mówię serio. -dodałem stanowczo.
- Zrobię to, ale nie teraz. Najpierw doprowadźmy sprawę Louisa do końca, okay? - odparł zmęczonym tonem.
- Niech będzie. To na co tym razem żeście wpadli?- zapytałem, pochłaniając ostatni kęs.

Harry streścił mi szczegółowo cały plan. Przyznam, że jego inteligencja wciąż mnie zaskakuje. Pewnie to dlatego tak uzupełniamy się w naszej przyjaźni. Byłem pod nie lada wrażeniem jego pomysłu i wtedy żałowałem jak nigdy, iż nie mogę widzieć Lou, bo już wyobrażałem sobie jaką ten musi mieć minę, przepisując w kółko jedno i to samo.

- To kiedy się wszystko zacznie?
- Pewnie jak Lou skończy. Mel na pewno da nam znać. - odrzekł Hazz, po czym zwiesił swój wzrok w jednym punkcie.

~Możesz się wypierać, ale ja wiem, że właśnie teraz masz przed oczami jej rozpromienioną twarz.~

*Oczami Louisa*

Siedziałem i wpatrywałem się bezmyślnie w stos papieru, leżący przede mną na stoliku. I czekałem, gdy usłyszę kroki jej drobnych stóp i będę mógł nacieszyć swe oczy jej widokiem. Bo spoglądając na te koperty czuję, że czasu zostało nam coraz mniej. W końcu będę mógł odpocząć od wyrzutów sumienia, od monotonnego przechodzenia z jednego dnia w kolejny. Jednak część mnie pozostanie mimo wszystko tutaj. Przy niej. I znów okażę się winnym cierpienia osoby, którą kocham ponad wszystko.

Sięgnąłem po czystą kartkę. I długopis. Nowa koperta też się jeszcze znalazła.

"Droga..." 

Nie.

 "Najdroższa.." 

To brzmi staroświecko. 

"Kochana Melisso..."

Ten list jest inny. Od serca. I dla serca. Chociaż tyle będę mógł po sobie dla niej pozostawić. Naiwnie wierzę, że te kilka słów ułatwi jej nasze pożegnanie. Ukryłem  wiadomość. Dosłownie na chwilę przed powrotem Mel.

- Cześć Skarbie! - rzekłem radośnie i zbliżyłem się, by ucałować dziewczynę.
- No cześć. - odparła ciepło.
- Jak minął pierwszy dzień w pracy?
- Dobrze. A jak tam Twoje zadanie? - zachichotała uroczo.
- Melduję posłusznie, że zostało wykonane!

Brunetka zaśmiała się, po czym przeszła do salonu i zerknęła na efekt mojej twórczości.

- Lou, czy Ty raz możesz coś zrobić, nie demolując przy tym otoczenia?
- O co Ci... Och. - mruknąłem zmieszany, gdy dostrzegłem jak cały stolik lśni od ciągnącego się kleju.
- Posprząta się. - zaszczebiotałem, na co Mel zaniosła się śmiechem.

Po chwili nabrała jednak powagi i spoglądając mi głęboko w oczy spytała:

- To jak? Jesteś gotowy?
- To... Już? - dopytałem niepewnie. Chach, chyba miałem tremę. W sumie nie co dzień nawiedza się byłego kumpla, który odebrał Ci życie.
- Im wcześniej, tym lepiej. Będę czekać. - szepnęła, całując mnie delikatnie w usta.

Wziąłem w dłonie koperty, po czym posyłając jej ciepłe spojrzenie, zniknąłem z mieszkania. W mgnieniu oka znalazłem się pod domem Corwina.

~Przedstawienie czas zacząć...~

______________________________________________

Jak widzicie finał sprawy zbliża się wielkimi krokami. Jak zareaguje Corwin na wiadomość z zaświatów? Czy w ogóle ją przeczyta? Jak Melissa się zachowa, gdy dotrze do niej, że wkrótce sielanka, jaką jest związek z Lou, zniknie na dobre? I jak w tym wszystkim odnajdzie się Harry?

P.S. WAŻNA WIADOMOŚĆ, RACZEJ PROŚBA DO OSÓB, KTÓRE WCIĄŻ CZYTAJĄ I KOMENTUJĄ TO FF! Jak wiecie, zaczęłam pisać i drugie opowiadanie (link w poprzednim poście oraz w zakładkach). Jeśli jesteście zainteresowani czytaniem "Po drugiej stronie lustra", błagam napiszcie w komentarzu pod tą notką "tak". Wtedy będę wiedziała, ile osób informować o nowym blogu. Z góry dziękuję!

c.d.n. 

Love xx
@AnnaAbob93



8 komentarzy:

  1. Pierwsza? kjsbfaihdfsbahfksbahf *o*
    Ten rozdział jest smutny :c ale kochany zarazem..
    Na prawdę nie mam zielonego pojęcia, jak zareaguję Corwin, ale obawiam się, że Mel się załamie.. ;/
    Ale Harry zostanie, tak?
    Mam nadzieję, że on da jej miłość. :)

    I TAK czytam Twojego drugiego bloga. x

    @luv_myy_harreh

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z osobą wyżej, ale mnie nie będzie trzeba informować, gdyż obserwuję bloga ;)
    Pozdrawiam @Natalie14798

    OdpowiedzUsuń
  3. jdskjfq o kurcze jest taki ndjef nie wiem .... świetny , smutny po prostu ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaa to takie jsajfnfsdkjfd na samą myśl o tym, że opowiadanie się niedlugo konczy plakać mi się chce :// Mam nadzieję, ze jak Lou odejdzie to Mel zostanie z Harrym <3
    Rozdział cudowny slonce!!
    KOCHAM!! Twoja @Baska69 xx

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG uważam, że Corwin pizda się przestraszy, bo qw końcu jest pizdą. Jednak mniejsza z tym, jak wcześniej mówiłam, Mel będzie z Hazzą, lub Lou poprosi aby Hazz zaopiekował się miłością jego "nieżycia".

    I MOGŁABYŚ MNIE INFORMOWAĆ?

    TAKTAKTAKTAKTAKTAKTAKTAKTAK

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju , Anka powiem krótko i na temat .
    Rozdział smutny , lecz wiedz , ze jak mi piszesz to jest wspaniałe napisany i właśnie finał zbliża sie wielkimi krokami . Będę tęsknić za tym opowiadaniem <3 UWIEKBIAM CZYTAĆ TWOJĄ TWIRCZOSC
    Wręcz kocham xx

    INFORMUJ mnie o tych nowych rozdzialach na tamtym blogu
    TAK TAK TAK
    Pozdrawiam i weny życzę @bielejewska xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. CUDOWNY! *-*
    Kocham to opowiadanie! I TAK czytam Twojego 2 bloga i chciałabym być informowana ;) Pozdrawiam @YourLive_Voice xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej szkoda trochę że to już koniec :c bardzo zżyłam się z tą opowieścią :c będzie mi jej brakowało :c
    Jaaa taaaaak! C:
    Rozdział cudowny jak zwykle zresztą i proszę cię nie kończ ogólnie pisać bo masz talent! C:
    Twoja na zawsze @nandos_bejbe

    OdpowiedzUsuń

Dopiero zaczynam więc każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania, więc proszę, nie ignorujcie tego;) Jeśli chcecie być informowani na bieżąco, piszcie na mojego TT: @AnnaAbob93