Translate

środa, 4 września 2013

Chapter#20 Wszystko się sypie...

                                                         *Oczami Louisa*

Znajdowałem się w miejscowym parku. Spacerowałem wzdłuż alejek i obserwowałem bawiące się dzieci. Mimowolnie się uśmiechnąłem, były takie beztroskie. Sam zapragnąłem być znów wiecznie wesołym brzdącem. Ale tego się nie da zmienić. Usiadłem na trawie i zastanawiałem się, co ze sobą zrobić. Nie chciałem tak po prostu znikać. Ale z drugiej strony to przeze mnie Mel, Harry doznali tyle cierpienia. Tak się dla mnie poświęcali, a ja nie okazałem im praktycznie żadnego wsparcia. Ale tak cholernie kochałem tą dziewczynę...

~I co teraz?~

Zachowywałem się jak samolub.

                                                     *Oczami Melissy*

- Louis? Gdzie jesteś?

Krążyłam po pokoju i wołałam imię bruneta. Chłopcy patrzyli na mnie jak na wariatkę, ale wtedy miałam to gdzieś. Zmroziło mnie to, że Lou tak nagle zniknął. I zaczęłam się obawiać o to, czy do mnie wróci.

- Mel, spokojnie. - rzekł ciepło Harry. - Pewnie miał powód, by zniknąć. Ale jestem pewien, że wieczorem wróci. Znam go przecież, wiem, że wróci.

Jego słowa nieco mnie uspokoiły, jednak nie do końca byłam pewna, czy aby na pewno Harry się nie myli. Postanowiłam zignorować moje myśli i zwróciłam się do gości.

- Tak właściwie, to co skłoniło Was do wizyty?
- A właśnie. - zabrał głos Niall. - Pamiętasz obóz, o którym rozmawialiśmy.
- Trudno zapomnieć. - rzekłam, wskazując na stare wycinki artykułów, które wciąż widniały na stoliku.
- Właśnie... Przeczytaj. - odparł żarłok, podając mi jakąś gazetę.

"Obóz młodzieżowy Denver. Od dłuższego czasu ośrodek zmagał się z problemami finansowymi, a sprawy nie ułatwiała coraz mniejsza liczba obozowiczów. Obóz właściwie podupadał już od trzech lat, gdy na terenie ośrodka doszło do zgonu młodego chłopaka. Choć śledztwo wykazało samobójstwo, to faktem jest, iż środki których użył młodzieniec nie są legalne na białym rynku. Rodzice, obawiając się o swoje nastoletnie pociechy, zrezygnowały z wyprawiania ich na takie wakacje. Ostatnie wizyty sanepidu i komornika nie ułatwiły sprawy. W końcu kierownik obiektu zdecydował o zamknięciu obozu..."

Analizowałam tekst i byłam jak oniemiała. Wyglądało na to, że moja teoria się potwierdziła. Lou wcale nie został otruty lekami. To były narkotyki.

- I... I co z tym zrobimy? - zapytałam zdezorientowana.
- Dlatego przyszliśmy. - Wtrącił Hazza. - Myślę, że mimo wszystko powinniśmy tam pojechać.
- Ale ośrodek jest zamknięty. - odezwał się Nialler. - Jak się tam dostaniemy? I z kim porozmawiasz?
- Na pewno jest ktoś, kto nadzoruje obóz. Jakiś stróż, czy coś. Jak nie będzie nic wiedział, to chociaż się rozejrzymy.
- Ale... - jęknął blondyn.
- Harry ma rację. - odpowiedziałam. - Jesteśmy już tak blisko, nie możemy się teraz wycofać.

Chłopcy skinęli mi twierdząco głowami. Zapanowała chwilowa cisza, którą przerwał zabawny burkot.

- Ktoś tu chyba przez nas nie jadł śniadania. - rzekł Harry, śmiejąc się i puszczając mi oczko.
- Ale to nie ja... - mruknęłam skrępowana.

Obydwoje z Loczkiem spojrzeliśmy na żarłoka, na co na jego policzkach ukazały się rumieńce.

- No co... Od wyjścia z domu nic nie jadłem. - burknął jak obrażone dziecko.
- Horan... - rzekł z udawanym zażenowaniem Harry.

Po chwili wszyscy wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.

- Możesz pójść do kuchni i coś sobie zrobić. - odparłam, uśmiechając się do blondyna.
- Yaay! Jesteś cudowna! - pisnął, po czym pobiegł jak oparzony w stronę lodówki.

Hazza przeprosił mnie, twierdząc, iż musi do łazienki. Zostałam sama na sofie, pogrążona w setkach myśli. Z ich wiru wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Ruszyłam do przedpokoju, by sprawdzić kto się do nich dobija. W głębi ducha życzyłam sobie, by była to mama. Parę dni temu dzwoniła i obiecała, że wkrótce przyjedzie. Brakowało mi jej. Zwłaszcza teraz.

Otworzyłam drzwi i obleciał mnie zimny dreszcz. Miałam ochotę je z powrotem zatrzasnąć. W progu stał nie kto inny, jak Corwin.

- Witaj Mel.. - rzekł niepewnie młodzieniec. Ciekawe, gdzie podziała się jego dotychczasowa pewność siebie?
- Czego chcesz?? - warknęłam na niego. Dziwiłam się samej sobie, że potrafię gnieździć w sobie tyle złości.
- Masz prawo być zła.. - odparł.. ze skruchą?? - Ale możemy porozmawiać w środku?

Miałam co do tego wątpliwości. Po ostatniej nocy nie darzyłam go zaufaniem. Lecz z drugiej strony byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia. A w razie czego, w pobliżu byli Hazz i Niall.

- Wchodź. - burknęłam obojętnie.

Corwin powoli przekroczył próg i zatrzymał się w korytarzu, stojąc niebezpiecznie blisko mnie. Wyciągnął dłoń, by pogładzić mnie po policzku, lecz odtrąciłam ją i odruchowo wykonałam krok do tyłu.

- Mel... Melissa.. Ja, chciałem... Jest mi tak przykro...- zaczął się jąkać. - To wczoraj.... To w ogóle nie powinno mieć miejsca...
- Trzeba było myśleć o tym wcześniej! - podniosłam na niego głos.
- Ja naprawdę przepraszam, to ten alkohol i jak zobaczyłem jak tańczysz z.. z innym... To coś mnie poruszyło..
- I to był powód by tak wybuchać?? Zrugałeś mnie jak jakąś ladacznicę! A Harry!? To, że go pobiłeś też wytłumaczysz alkoholem?? - wspomniawszy o tym, mimowolnie obadałam wzrokiem twarz chłopaka, na której również widniały sińce i rozcięcia. Może to dziecinne, ale byłam zadowolona, że Loczek go tak urządził.
- Mel, zrozum.., ja po prostu coś do Ciebie czuję...

Wyszeptał po czym zmniejszył dystans między nami i przycisnął moje ciało do ściany, po czym wtargnął swoimi wargami na moje. Byłam już tak wściekła, że odepchnęłam Corwina z całej siły i wymierzyłam mu siarczysty policzek. Następnie syknęłam, by się wynosił i udałam się z powrotem do salonu. Chłopak jednak nie odpuścił. Wszedł za mną i chwycił mój nadgarstek, bym się do niego odwróciła. Już chciał coś powiedzieć, gdy jego wzrok skierował się w miejsce za mną.

- Co do cholery? - rzekł zdumiony, po czym zbliżył się do stolika i zaczął przeglądać wycinki z gazet.

Jego twarz natychmiast przybrała surowego wyglądu a oczy przerażająco pociemniały. Zupełnie jak wczoraj. Z tą różnicą, że dziś był trzeźwy.

- Co to do cholery ma być?? - warknął, rozrzucając artykuły po całym pokoju. - W co Ty sobie pogrywasz!? Tylko nie wciskaj mi, że dalej nie myślisz o Louisie! Kto Ci się kazał w to wpieprzać!

Stałam jak zamurowana, znów obleciał mnie strach.

                                          *Oczami Harry'ego*

Siedziałem z Horanem w kuchni, czekając aż żarłok skończy przyrządzać sobie kanapkę, gdy usłyszałem wrzaski dochodzące z salonu. Poznałem ten głos i natychmiast wybiegłem w jego kierunku

Zobaczyłem znów tego kretyna. Machał świstkami papieru przed oniemiałą Mel i znów jej ubliżał. Pewnie, gdyby nie Niall, który wkrótce się za mną zjawił, zatłukł bym pajaca. Jednak postanowiłem się nieco opanować. Podszedłem do Corwina, chwyciłem go za jego kark i zwyczajnie kazałem spadać, wyrzucając na zewnątrz.

- Nie masz tu czego szukać. - warknąłem, po czym zatrzasnąłem mu drzwi przed samym nosem.

Wróciłem do salonu i wściekły zwróciłem się do brunetki.

- Co Ci strzeliło do łba, by go w ogóle wpuszczać?? Mało wczoraj nawywijał ?? - burknąłem do Mel.

 Byłem cholernie wściekły, lecz zrozumiałem, że przesadziłem, gdy ujrzałem w kąciku jej oka łzę. Zrozumiałem, że byłem wobec niej zbyt szorstki. Zbliżyłem się do Mel i przytuliłem ją do siebie.

- Jestem tym zmęczona... - szepnęła cichutko.

Bez słowa wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej sypialni, po czym ułożyłem do łóżka i czule głaszcząc po głowie, poczekałem aż Mel zaśnie. Była taka piękna, gdy leżała wtulona w pościel. Ucałowałem delikatnie jej usta, następnie zszedłem na dół i odezwałem się do blondyna, że pora wracać. Wyjazd i tak lepiej było przełożyć na jutro.

                                             *Oczami Melissy*

Przetarłam oczy i wzrokiem szukałam telefonu, który wibrował niedaleko mnie. Nawet nie zorientowałam się, że jest już ciemno. Nie zorientowałam się z resztą, że zasnęłam. W końcu znalazłam komórkę, odebrałam połączenie i przyłożyłam aparat do ucha.

- Cześć córeczko! - usłyszałam ciepły głos rodzicielki.
- Mama! - pisnęłam radośnie. - Dlaczego się nie odzywałaś?
- Przepraszam Kochanie, ale tyle się ostatnio dzieje, że nie miałam kiedy.
- No dobrze. To kiedy wreszcie przyjeżdżasz? Mam Ci tyle do opowiedzenia! - rzekłam podekscytowana.
- Właśnie w tej sprawie dzwonię Mel.. - jej ton głosu się zmienił. - Widzisz sprawy przybrały większego obrotu.. Mel, poznałam kogoś...

Zatkało mnie. Od śmierci ojca nie widziała świata poza pracą i mną. W sumie to nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.

- To.. ykhm.. To dobrze mamo. Jaki on jest? - zapytałam nieco zdezorientowana.
- Cudowny. - szepnęła ciepło. - Z resztą pewnie sama go polubisz, gdy go poznasz.
- To masz zamiar z nim przyjechać?
- Właściwie to miałam na myśli to, że to Ty przyjedziesz do nas... Chcę sprzedać nasz dom Mel i zamieszkać tu na stałe w Oxfordzie... Z  Tobą i Stevem...
 - Zapomnij! - wrzasnęłam, po czym się rozłączyłam.

Rzuciłam się z powrotem na łóżko i zaczęłam szlochać jak małe dziecko. Czułam się niechciana i samotna.

~Jak ona mogła mnie oszukiwać?? Dopiero co się zadomowiłam, a ona chce mi to wszystko odebrać??~

Byłam załamana. Ale jedno wiedziałam na pewno - zostanę w Doncaster choćby nie wiem co. Dla Louisa. Swoją drogą, martwiłam się o niego coraz bardziej. Siedziałam zapłakana i czekałam w nadziei, że Louieh się w końcu zjawi i mnie przytuli. Jednak mijała godzina za godziną, a ja czułam się coraz bardziej samotna. Nie przyszedł.

_____________________________________________________________

Ostatnio bardzo wiele dzieje się w życiu Mel. Okazało się, że matka nie była z nią do końca szczera... Co teraz postanowi Melissa? Czy zgodzi się na przeprowadzkę? A może postanowi pójść własną drogą? I co z Louisem? Czy kiedykolwiek wróci do dziewczyny?

Widzę, że muszę się upomnieć (choć tego nie lubię ;c)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

To chyba nie jest takie trudne??


10 komentarzy:

  1. Świetny, jak wszystkie. Chciałam odnieść się do całego ff, jednak nie mam pojęcia, od czego zacząć.
    Po pierwsze: jestem bardzo zadowolona z tego, że posłuchałaś się mnie i napisałaś ten rozdział!
    Po drugie: jak już pisałam na tt, KOCHAM to ff. Jestem oczarowana jego kompletną odmiennością, no bo taka prawda - nie wiem, czy można gdzieś napotkać podobny wątek, trzeba by było bardzo mocno się postarać, aby znaleźć coś w podobnym stylu.
    Po trzecie: jestem zachwycona Twoim "lekkim piórem" ! To, co piszesz, czyta się szybko i bez problemu (jak ja, po 5 minutach czytałam już piąty rozdział, haha). Po naprawdę ogromnej ilości przeczytanych ff aż miło w końcu trafić na takie, które jest spójne i logiczne. Ogromny plus dla Ciebie!
    Po czwarte, umiejętność układania wyrazów w logiczny tekst byłaby w sumie niczym bez sposobu przedstawienia tego, a konkretniej - chodzi mi o emocje. Co jak co, ale tu ich nie brak, i jak już pisałam, nigdy nie angażowałam się tak w żadne ff. Jestem Mel, Louisem i Harrym na zmianę, no zwariować idzie!
    Po piąte, szóste i każde następne, cieszę się, że dostałam adres do tego opowiadania, bo z pierwszym zdaniem przeniosłam się w ten cały świat i stałam się Twoją stałą czytelniczką :)
    (nie ważne, że jest prawie 1 a na 8 mam do szkoły, warto było czekać na ten rozdział :)
    A, i wybacz mi ten przydługi, pozbawiony sensu komentarz xx

    @sickooflove

    OdpowiedzUsuń
  2. fakt, Lou zachował się jak samolub. jednak nawet ducha może trapić sumienie.. nawet on może czuć się winny i mieć chęć zniknąć. a tym wypadku dosłownie... :( mam tylko nadzieję, że ten plan pryśnie jak bańka mydlana, bo zapłaczę się, jeśli to zrobi...
    coraz bardziej czekam na wątek o tym obozie, w którym doszło do tragedii. jestem ciekawa co odkryją. czy cokolwiek odkryją. co to będzie i kto.
    nie wiem czemu, kiedy wpada mi w oko imię "Corwin" mam ochotę sama mu przyłożyć :o tak jakoś go nie lubię... a po sprawie z klubem to już w ogóle. teraz znowu. znowu czara się przelała. ughhhhh....
    no i znowu Louieh... przeżywam ich losy, jakby to byli moi przyjaciele. każdego z osobna. zrobiło się małe zamieszanie wokół Mel... mam nadzieję, że Lou w następnym rozdziale wróci, bo będę płakać!!!

    i straaaaaasznie Cię przepraszam, że dopiero dzisiaj wszystko skomentowałam, ale dzisiaj nadrabiałam. zaczęła się szkoła, 12h szkolenia w pracy, sama praca no i odsypianie... dosłowne chwilowe siedzenie na komputerze wieczorem, a raczej nocą... kiedy ledwo patrzę na oczy.
    ale nie zostawię Cię z Twoim ff. będę tu z Tobą i każdym Twoim rozdziałem. nie bój nic, moja droga Aniu,
    całuję i ściskam,
    @possiij!

    OdpowiedzUsuń
  3. CO TEN PIZDA ZNOWU SZUKAŁ U MEL ?! NIECH SPIERDALA DO AFRYKI LUB DO ROSJI XD .
    Rozdział jest amaZAYN ! Zgodze sie obydwoma komentarzami powyżej . Twoje opowiadania ogólnie twoje fanfiction wciąga cholernie i to jest już uzależnienie . Dużo by wymieniać .
    JESTEŚ PO PROSTU ZAJEBISTA KOCHANIE I TAK TRZYMAJ !! DZISIAJ BD MELANŻ !
    Twoja @bielejewska bułeczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. jak dla mnie świetne!♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahha komentarz @bielejewska wygrał wszystko xD

    Więc tak uważam, że Hazz jest serio słiooooodki, a Niall to rozpierdala system xD wgl to co ten Corwin sobie myślał?! Nie może se tak włazić do czyjegoś domu. Założe się, że Lou wróci, a Mel za nic na świecie nue wyjedzie.

    Czekam na cd

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże *-* po prostu codwne :) nie moge doczekać sie rozdziału w którym Lou zmądrzeje... Jak on może myśleć w ogóle, że lepiej byłoby odejść :c Lou ogarnij tyłek! :c
    Zgadzam się w pełni z komentarzem @bielejewska :3 ten ff jest zajebisty! No i melo bd xD tylko ja nie moge znowu wieczorkiem bo znowu bd z przyjaciółką rozmawiac... Ach ja chce ten melanż xD
    Kocham cię <33 cudowny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże... To jest takie piękne...

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham twoje rozdziały :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje Ci posta, ale złapałam wreszcie wi-fi :p Rozdział jak zwykle per-fect <3 tylko weź mi tam nie zabieraj LouLou ;((( wgl razem z @tommo_my_love mamy wymyślone zakończenie Twojego bloga a mianowicie, pan Tomlison ma zmartwychwstać :D Czekam na kolejny rozdział z utęsknieniem ^^
    Twoja @FuckedMrsGrey
    BTW u mnie na youdontknownothingaboutme.blogspot.com pojawił się już 8 rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń

Dopiero zaczynam więc każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania, więc proszę, nie ignorujcie tego;) Jeśli chcecie być informowani na bieżąco, piszcie na mojego TT: @AnnaAbob93