Translate

niedziela, 15 września 2013

Chapter#24 Nigdy więcej nie schowam głowy w piasek.

                                                          *Oczami Harry'ego*

Po powrocie do Doncaster byłem tak zmęczony, że przespałem praktycznie cały dzień. Nawet nie zorientowałem się, że mam nieodebrane połączenie oraz wiadomości od Mel. Zerknąłem na telefon i odczytałem pierwszą z nich.

"Louieh wrócił! Miałeś rację, wrócił! <3"

Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem. Drugi sms nie był już tak wesoły.

"Dziś przyjeżdża mama. Chce pogadać. Trochę się boję.. Trzymaj kciuki!.xx"

Nie zastanawiając się ani chwili odpisałem dziewczynie.

"Wiedziałem, że Lou wróci, cieszę się razem z Tobą ;) A co do mamy, nie martw się wszystko będzie dobrze! Jestem z Tobą. H. xx"

Wyszedłem energicznym krokiem z pokoju i udałem się na dół, by poinformować Niallera o dobrej nowinie, ale gdy go ujrzałem, przystanąłem na moment. Blondyn siedział w fotelu i wpatrywał się w okno. Jego wzrok był poważny i zamyślony. Żarłok zachowywał się tak od naszego przyjazdu. Było mi go cholernie szkoda, widząc przyjaciela w takim stanie. Ile jeszcze bólu ten gnojek Corwin nam zada??

Podszedłem do Horana i położyłem dłoń na jego ramieniu. Chłopak momentalnie zwrócił swoje spojrzenie w moją stronę. Posłałem mu delikatny uśmiech i oznajmiłem o powrocie Louisa.

- To dobrze. - szepnął, uśmiechając się blado, spoglądając z powrotem przez okno.

Stałem tak przy nim i patrząc na podwórze, milczałem wraz z nim. Wiedziałem o czym myślał, ale nie wiedziałem jak mu pomóc.

                                                     *Oczami Nialla*

Przez moją głowę przewijały się setki obrazów i myśli. I znów powracały słowa tamtego chłopaka. Jasno dał nam do zrozumienia, że to, co się stało... To wszystko wina Corwina. Jednak ja dalej nie chciałem tym podejrzeniom wierzyć. Być może oszukiwałem samego siebie. Ale znałem tego chłopaka od dzieciństwa, był dla mnie jak młodszy brat. I jestem przekonany, że również jako brata kochał Louisa. Więc dlaczego?? No cholera jasna, dlaczego...

Byłem załamany. I rozdarty. Pomiędzy kuzynem, a przyjaciółmi, którzy byli jak druga rodzina. Jednak z dalszego siedzenia i rozmyślania nic mi nie przyjdzie. Chcę usłyszeć prawdę. Od niego. Mnie na pewno nie oszuka. Jednak Hazz nie może o niczym wiedzieć, inaczej za nic samego by mnie do Corwina nie puścił. A lepiej by ta dwójka trzymała siebie na dystans. Loczek i tak z pewnością pogna później do Melissy.
Cwaniak myślał, że skutecznie się z tym kryje. Ale ja ślepy nie jestem, widzę jak ta dziewczyna na niego działa.

Jego wyjście do Mel będzie idealną okazją, by porozmawiać sam na sam z Corwinem. Pora doprowadzić tą sprawę do końca. Bąknąłem coś do Harry'ego pod nosem w stylu, że idę się kimnąć, po czym udałem się do swego pokoju. Postanowiłem przeczekać do wieczora.

                                                    *Oczami Melissy*

Spędziłam cudowne przedpołudnie z Louisem. Nie mogłam oderwać od niego wzroku i nieustannie wtulałam się w chłopaka, jakby bojąc się, że znów mi zniknie. Jednak serce mi podpowiadało, że teraz tak nie będzie. Widziałam to w jego oczach, czułam w jego dotyku. Byłam dla niego równie ważna, co on dla mnie. A to tylko z kolei jeszcze bardziej utwierdzało mnie w naszej miłości.

Jednak nadszedł w końcu ten moment, którego tak się obawiałam. Lada moment zjawi się mama. Nasza rozmowa zmieni całkowicie moje dotychczasowe życie. Wiedziałam, co zechcę jej powiedzieć, tylko nie wiedziałam, jak ona na to zareaguje. Louis oczywiście chciał zostać, by mnie choć wesprzeć swą obecnością, jednak ja wolałam pogadać z matką na osobności. Brunet zrozumiał moją prośbę i całując mnie w czoło, oznajmił, że zjawi się wieczorem.

Udałam się do kuchni i zaparzyłam sobie herbaty. Pozostało mi jedynie czekać na rodzicielkę, co nie trwało długo, gdyż po paru minutach rozległ się dzwonek do drzwi.

- Witaj Kochanie. - powitała mnie niepewnym uśmiechem.
- Dzień dobry. - rzekłam oschle, po czym pozwoliłam wejść do środka.

Matka zostawiła płaszcz i torebkę w przedpokoju i skierowała się do salonu. Usiadła na fotelu, po czym spytała.

- To jak? Spakowałaś się?
- Nie. - mruknęłam.- Natomiast Twoje rzeczy są już posegregowane.
- Melissa! - fuknęła rodzicielka. Zapewne nie spodziewała się po mnie takiego zachowania.

Pamiętam, jak Hazz mówił, bym była spokojna. Ale we mnie aż wrzało ze złości. Każdy wywijał sobie mną, jak marionetką w teatrze lalek. Miałam tego dość.

- Co się z Tobą dziewczyno dzieje. - rzekła surowym tonem.
- Jak to co! Nie było Cię tyle czasu. Okazało się, że ukrywałaś przede mną fakt, iż kogoś masz. A teraz przyjeżdżasz tylko po to, by mnie zabrać jak jakąś zabawkę. To myślisz, że jak ja się mogę czuć?
- Dobrze wiesz, że to nie tak. - odparła zrezygnowana. - Chciałam Ci powiedzieć o Steve'ie ale w odpowiednim czasie...
- Dlatego zasłaniałaś się pracą. - prychnęłam.
- Dlaczego jesteś taka uparta. Czy ja nie mam już prawa do szczęścia? Kochałam Twojego ojca... Ale nie chcę reszty życia spędzić sama. Mel, zrozum, że tam będzie nam naprawdę dobrze.
- Komu? Chyba Tobie. - starałam się zachować spokojny ton. - A moje zdanie się już nie liczy. Robisz dokładnie to samo, co zrobił ojciec. Też odszedł, nie zastanawiając się nawet co ja o tym pomyślę, jak się poczuję. I też wierzył, że robił to dla naszego dobra.
- To nie to samo Mel... - głos rodzicielki nieco załamał się na moje słowa.
- Coraz bardziej się nad tym zastanawiam. Ty też uciekasz. Bo tak łatwiej. Jeśli twierdzisz, że jest inaczej, to dlaczego nie zamieszkasz ze Steve'm tutaj??
- Dlatego, że Steve ma swoją firmę, którą trudno by mu było zarządzać na odległość.
- A Tobie lekko wywracać moje życie do góry nogami?
- Melissa... - szepnęła zirytowana. - Nie przesadzaj. To tylko przeprowadzka, szybko się tam zadomowisz.
- Mylisz się, to nie jest zwykła przeprowadzka. Ja zadomowiłam się TU i nie zamierzam nigdzie się STĄD ruszać. W czasie, kiedy spędzałaś czas ze swoją sympatią, ja zyskałam przyjaciół, którzy stali się moją drugą rodziną. I obiecałam im pomoc. Nie zamierzam złamać słowa tylko dlatego, że Ty tak nagle powiadomiłaś mnie o swoich planach. I nie zamierzam opuszczać miejsca, które pokochałam bo Ty tego sobie życzysz.
- Mel, ale jak Ty to sobie wyobrażasz. Czy nie widzisz, w jakiej sytuacji mnie stawiasz? I co ja powiem Steve'owi? - pytała zdezorientowana.
- Proste. Wrócisz i oznajmisz, że z Wami nie zamieszkam, gdyż pozostaję w Doncaster.

Matka zamilkła i wpatrywała się we mnie z wytrzeszczonymi oczami. Za nic nie przypuszczałaby, że kiedykolwiek coś takiego wypłynie z moich ust. Cóż, nie jestem taka jak wcześniej. Jej nieobecność i sprawa związana z Louisem sprawiły, że dojrzałam znacznie szybciej. Stałam się samodzielna i myślę, że najwyższa pora zacząć swoje dorosłe życie. Jednak mamie chyba ciężko było to zrozumieć, chyba wciąż nie dowierzała, że jej mała córeczka, jaką w dalszym ciągu byłam w jej oczach, postanowiła wyfrunąć z matczynego gniazda.

- Mamo. - szepnęłam. - Powiedz coś.
- Właściwie co... - mruknęła. - Naprawdę chcesz tu mieszkać? Sama?
- Myślę, że najwyższa pora, bym zaczęła kroczyć własną drogą. A pozostanie tutaj będzie moim pierwszym krokiem.
- Ale, skąd weźmiesz na utrzymanie? Miałaś iść na studia...
- I pójdę. - oznajmiłam obojętnie. - I poszukam też pracy. Jestem pewna, że w razie czego będę mogła też liczyć na wsparcie przyjaciół.
- Mel.. - wydukała, spuszczając głowę.
- Mamo, zrozum. Chcę byś była szczęśliwa ale ja również mam prawo do szczęścia. A te znalazłam właśnie tu.

Rodzicielka wstała i bez słowa udała się na górę do swojego pokoju. Po pół godzinie zeszła z walizkami, które od razu zapakowała do swojego samochodu. Wróciła z powrotem do środka i stając naprzeciw mnie rzekła.

- Niech będzie. Miesiąc. Tyle czasu masz na znalezienie pracy. Będę też wysyłać Ci w dalszym ciągu drobne pieniądze co 2 tygodnie, ale musisz zacząć na siebie zarabiać. I chcę wiedzieć, na jaką uczelnię się dostałaś. - wypowiedziała wszystko na jednym wdechu, po czym złożyła chłodny pocałunek na moim policzku i wyszła.

Zdążyłam jeszcze dostrzec przez okno, jak wsiada do auta i ociera rękawem płaszcz. Wyglądała, jakby wycierała łzy. Wiem, że ta decyzja była dla niej trudna. Mnie też było ciężko. Ale widocznie tak musiało być.

                                                      *Oczami Nialla*

Nastał wieczór, na zewnątrz zrobiło się ciemno a Harry wciąż tkwił w domu. W innej sytuacji nie miałbym nic przeciwko, ba nawet bym się cieszył, że zamiast uganiać się za panienkami kumpel spędza trochę czasu z  z przyjacielem. Ale teraz, kiedy za wszelką cenę chciałem się wymknąć, ów kumpel był dla mnie niczym wrzód na tyłku. Chciałem się jakoś wymigać od rozmów ze Styles'em ale w kombinowaniu to akurat ze mnie cienias.

Harry udał się do łazienki wziąć prysznic. Uznałem, że to idealny moment, by wyjść z domu. Czułem się trochę jak smarkacz, który obawia się, że zostanie przyłapany przez rodziców. Jednak nie myśląc dłużej narzuciłem na siebie grubszą bluzę z kapturem i ruszyłem w kierunku domu Corwina. Pogoda o tej porze nie była zachwycająca, toteż chodniki i ulice wokół mnie świeciły pustkami. Dla mnie tym lepiej. Mogłem pogrążyć się w myślach, nie rozpraszając się pojedynczymi spojrzeniami kierowanymi w moją stronę. Lecz wkrótce okazało się, że nie tylko ja wybrałem sobie tą chwilę na spacer.

                                                  *Oczami Melissy*

Byłam zadowolona, że udało mi się przekonać matkę do swoich racji. Nie mogłam się doczekać, by opowiedzieć o wszystkim Louisowi. Lecz ten pewnie za szybko się nie pojawi. Wtedy przypomniałam sobie, że nie tylko Lou czeka na wieści ode mnie. Szybko sięgnęłam po telefon i wysłałam wiadomość do Loczka.

"Udało się, zostaję w Doncaster ;D"

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

"To wspaniale! Wiedziałem, że się dogadacie. Jutro wszystko mi opowiesz. Dobranoc. H.xx"

Jego sms sprawił mi radość, lecz jednocześnie poczułam swoisty niepokój. Miałam przeczucie, że ta rozmowa nie przebiegła do końca tak, jak powinna. Zaczęło gryźć mnie sumienie, czułam się winna i miałam wrażenie, że zraniłam matkę. Louieh'go w dalszym ciągu nie było a ja nie mogłam pozbyć się tego okropnego uczucia, więc postanowiłam się przewietrzyć. Nic tak nie orzeźwia umysłu jak zimny podmuch wiatru. Kroczyłam przed siebie wzdłuż chodnika, gdy zorientowałam się, że nie jestem jedynym spacerowiczem. Z odległości kilku metrów dostrzegłam dobrze mi znane złote włosy. Przyspieszyłam kroku i chwilę później znalazłam się tuż koło chłopaka.

- Niall?
_______________________________________________________________

Ten rozdział jest nieco dłuższy w nagrodę za to, że tamten był taki krótki. Mel udało się pozostać w Doncaster, jednak jak teraz będą wyglądać jej relacje z matką? I czy Niall zdradzi dziewczynie powód swojego wyjścia?

c.d.n.

4 komentarze:

  1. O esusiu *-* mówiłam, że to jest cudowne! Mówiłam!!! :3
    To jest niesamowite! Tak bardzo się cieszę, że Mel udało się zostać w Doncaster że ojeeeej :3
    Rsdtgfc *-* to jest po prostu niesamowite! Xx tylko... Niall on czuje sie winny według mnie. To jest niepokojące :|
    o esusiu tyle myśli na raz że aż mi mózg rozwaliło xD w pozytywnym sensie oczywiście xD
    Hahah okeeej xD z niecierpliwością czekam na nn xoxo kc xx

    OdpowiedzUsuń
  2. KURDE TRZE TO OBLAĆ ! MEL ZOSTAŁA W DONCAASTER ! BIBA DO RANA ! Mam nadzieje , że nie popsuje sobie tym ona relacji między matką . Rozdział dłuższy to fakt i właśnie mi się tak podoba ! DWA ROZDZIAŁY ZAJEBISTEGO FF KOLEJNY POWÓD BY ZABALOWAĆ !
    Bym cie tu jeszcze pochwaliła lecz muszę się ubrać w 30 minut i zjeść śniadanie . Szkoła nie zając nie ucieknie lecz autobus już tak xD
    Twoja @bielejewska bułeczka czeka na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  3. normalnie mnie zatkało !
    i nie wiem co mam napisać
    po prostu jwhNSABSAMBFD ♥♥
    kocham to!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochanie przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale byłam i nadal trochę jestem chora i nie mam wi-fi ;( ROZDZIAŁ JAK ZWYKLE PER-ECT <3 JARAM SIĘ POWROTEM LOULOU JAK NIALLER JEDZENIEM *-* wgl to Niall ma przerąbane ;( przyjaciele czy rodzina... choć ja wybrałabym w tym przypadku przyjaciół :* ale pamiętasz co Ci mówiłam ^^ LouLou niech wróci do żywych. Mel zasługuje na to ;( a z resztą LouLou też ^^
    Życzę weny i nowych tak samo jgjsjfidjdkdj rozdziałów :* Twoja wierna @FuckedMrsGrey xxx

    OdpowiedzUsuń

Dopiero zaczynam więc każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania, więc proszę, nie ignorujcie tego;) Jeśli chcecie być informowani na bieżąco, piszcie na mojego TT: @AnnaAbob93