Translate

piątek, 27 września 2013

Chapter#27 Trzask łamanego szkła. A nie, to tylko serce...

                                                       *Oczami Melissy*

Staliśmy przy wejściu z Niallem i przyglądaliśmy się Corwinowi. Na twarzy chłopaka malowała się złość przemieszana ze zdezorientowaniem. Widząc go w takim stanie cofnęłam się o krok do tyłu, trochę się go obawiałam. Na szczęście nie byłam sama, wiedziałam, że na blondyna mogę liczyć.

- Powiecie w końcu, czego chcecie?? - warknął Corwin.
- Porozmawiać i to szczerze. Zrobimy to tu, czy może zechcesz wpuścić nas do środka? - odezwał się głos Horana.

Kuzyn wytrzeszczył na niego oczy, jednak po chwili wykonał gest ręką na znak, byśmy weszli. Szczerze mówiąc sama byłam w lekkim szoku. Nigdy wcześniej nie widziałam tak poważnego i srogiego Niallera. Zapowiadało się na długą pogawędkę.

                                                      *Oczami Corwina*

Zdziwiło a nawet zaniepokoiło mnie takie spotkanie. Nie widziałem Mel od incydentu u niej w domu. A teraz przychodzi z obstawą w postaci mojego kuzyna. A gdzie podział się ten loczkowaty idiota? Nie wiem co się święci, ale ani trochę mi się to nie podoba.

~Teraz się już nie wykręcę.~

Pomyślałem, zaprowadzając tą dwójkę do swojego pokoju. Odruchowo rzuciłem się na łóżko i obserwowałem, jak stoją pod ścianą wbijając spojrzenia w podłogę.

- Zaczniecie wreszcie gadać, czy będziecie tak stać jak kołki? - moja cierpliwość była na wykończeniu.

Mel podniosła na mnie swe oczy, po czym westchnęła i szepnęła do mnie.
- Chodzi nam o Louisa...

~O cholera.~

                                                    *Oczami Nialla*

Stałem naprzeciw niego i starałem się ze wszelkich sił zachować spokój. Ale coś zaczęło drażnić mnie w tym chłopaku... Nie poznawałem go, to nie był ten sam kuzyn, z którym spędziłem dzieciństwo. Ten Corwin był wrogo nastawiony do każdego, kto chciał się do niego zbliżyć. Nic dziwnego, że Mel z trudem odważyła się na mówienie.

- Chcemy porozmawiać z Tobą o Louisie. - powtórzyła nieco głośniej.
- A ta znowu swoje... - jęknął bezczelnie Corwin.
- Zamknij się i wysłuchaj co ma Ci do powiedzenia! - wrzasnąłem, wskazując na dziewczynę.

Zawadiaka od razu zamilkł, ale mój wrzask musiał i wystraszyć Melissę, która spojrzała na mnie zmieszana. Położyłem dłoń na jej ramieniu w geście otuchy, po czym rzekłem ciepło.

- Mów Mel.

Mysiooka uśmiechnęła się do mnie blado, po czym zbliżyła się do Corwina i powiedziała bardziej stanowczym tonem.

- Posłuchaj, przestań mi wpierać, że wszystko jest wytworem mojej wyobraźni. Wiemy wszystko. To jak byłeś zazdrosny o Harry'ego, jak raniłeś swą zazdrością Louisa. I wiemy o obozie. To nie było samobójstwo i Ty też zdajesz sobie z tego sprawę. - mówiła nieprzerwanie a jej drobne dłonie zacisnęły się w pięści. - Teraz Twoja kolej, byś wreszcie powiedział prawdę.
- A niby co mam powiedzieć? Nie umiał się bawić to przeholował. - burknął Corwin.

Miałem ochotę mu przyłożyć, lecz w tym samym czasie Mel wymierzyła mu siarczysty policzek. Muszę przyznać, że ledwo powstrzymałem śmiech widząc minę Corwina. Harry byłby dumny z Mel.

- Przestań ściemniać i zacznij gadać! I tak znam prawdę! - wrzeszczała ze łzami w oczach.

                                                     *Oczami Harry'rgo*

Kręciłem się po osiedlu w tą i z powrotem, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Byłem wściekły, że poszła tam z Niallem a mnie kazała zostać. Tylko sam nie wiedziałem, czy wkurzył mnie fakt, że nie będę mógł spojrzeć tamtemu dupkowi w oczy, czy też zaczynałem być zazdrosny o przyjaciela...

~Styles, opanuj się idioto. Przecież ona i tak woli już innego.~

Nie mogłem tak po prostu usiąść i czekać na wieści. Czułem się jak szczeniak, który oczekuje wyników egzaminu końcowego. W takich chwilach był przy mnie Louieh...

Nie myśląc nawet nad tym, co robię, udałem się z powrotem do domu Mel. Dziś wspominając to, stwierdzam, iż było to nieco idiotyczne posunięcie z mojej strony - w końcu ktoś mógł mnie wziąć za złodzieja. Jednak w tamtym momencie potrzebowałem czyjejś bliskości, potrzebowałem Louisa..
Wiedziałem, gdzie Melissa chowa klucze, więc bez trudu dostałem się do środka. Od razu usiadłem w salonie i szepnąłem.

- Lou, to ja Harry... Powiedz, że tu jesteś.

Odpowiedziała mi głucha cisza. No tak, jak mam się z nim porozumieć, skoro nie mogę go usłyszeć?

- Lou... Daj jakiś znak, że tu jesteś... - rzekłem głośniej.

Wtedy odczułem przyjemne mrowienie i dotyk na swym policzku. Przyszedł.

- Czuję się, jakbym gadał sam do siebie, choć wiem, że mnie słyszysz. Ja po prostu nie chcę siedzieć teraz sam. Jestem zmęczony samotnością... Szkoda, że nie możemy porozmawiać tak, jak kiedyś. - odparłem półgłosem, a z mojego oka wymknęła się pojedyncza łza.

Wtem spojrzałem na stolik przede mną. Arkusz papieru, który spoczywał na blacie, zaczął się poruszać w różne strony. Po chwili na ziemię spadł złamany ołówek.

- Już wiem! Już rozumiem! - krzyknąłem radośnie.

Zrzuciłem na podłogę wszystkie wycinki gazet pozostawiając jedynie białe kartki a na środku ułożyłem trzy długopisy. Tak w razie, gdyby któryś nie chciał pisać. Nie musiałem długo czekać na reakcję - ujrzałem jak jeden z pisaków  unosi się do góry, kreśląc w powietrzy figlarne kółka, a na arkuszu pojawiają się stopniowo znaki dobrze znanego mi charakteru pisma.

" Harreh, wyluzuj i zjedz marchewkę".

Przeczytałem i wybuchłem gromkim śmiechem. Nic się nie zmienił. Rozmawialiśmy tradycyjnie o wszystkim i o niczym. Ja mówiłem głośno a Louieh odpisywał mi za każdym razem na papierze. Przyrzekłbym nawet, że słyszałem raz jego śmiech. A może to umysł ze mną pogrywał? W każdym razie serce skakało z radości.

                                                    *Oczami Melissy*

Stałam i wpatrywałam się w Corwina, który wciąż siedział oszołomiony na łóżku. Nie wiedziałam, czego się po nim spodziewać. Wybuchnie i zechce się na mnie rzucić? Czy może podkuli ogon i wreszcie zacznie gadać? Widziałam, że Niall się do mnie przybliżył, jakby chciał mnie asekurować. Chyba też przestał wierzyć kuzynowi...

Corwin przysunął się bliżej krawędzi łóżka, po czym wstał i ze spuszczoną głową podszedł do okna. Rzekł szeptem.

- On za nic nie odebrałby sobie życia...
- Powiedz mi coś, czego nie wiem. - burknęłam pod nosem.

Teraz role się odwróciły. To ja byłam tą oschłą a jego głos łamał się coraz bardziej. Czyżby on płakał?

- Pojechaliśmy tam, by się zabawić. Cieszyłem się, że nie zabrał tego lokowatego kretyna ze sobą. Chciałem, by w końcu to na mnie skupił swą uwagę. Byłem zły, bo miałem wrażenie, że z Harry'm łączy go znacznie więcej, niż ze mną... - zaczął się plątać we własnych słowach.

- Przestań gadać o pierdołach i wytłumacz to - warknęłam, rzucając mu pod nogi znalezioną w obozie branzoletkę i skrawek materiału z jego inicjałami.

Corwin patrzył na mnie zszokowany, po czym westchnął i rzekł.

- To miała być niewinna zabawa... Chciałem, by się rozluźnił. Ponieważ pił mało, pomyślałem, że jak wzmocnię mu drinka, to szybciej załapie fazę...
- Wsypałeś mu jakiś szajs i nie myślałeś o konsekwencjach?? - prychnęłam na niego z niedowierzaniem.
- Widziałem, że wygląda nie najlepiej ale myślałem, że najwyżej nieco się rozchoruje. Wtedy byłby mi nawet wdzięczny za opiekę nad nim i zrozumiałby, że Harry do niczego nie jest mu potrzebny! - wrzasnął z nutką desperacji w głosie.
- Czy Ty słyszysz, co Ty mówisz!? - wrzasnęłam na niego, a z moich oczu zaczęły cieknąć łzy.
- Przecież nie chciałem go skrzywdzić!
- Ale to zrobiłeś!- krzyknął blady Niall. - Cholera jasna, Corwin! Zabiłeś Louisa!! I jeszcze tyle lat się z tym kryłeś!
- A miałem się niby przyznać!? - pisnął Corwin.
- Jeśli nie Ty, to ja o wszystkim powiem. Mam dowody. - rzekł twardo Horan, podnosząc z dywanu materiał i starą mulinę.

Chłopak nie odpowiedział nic, tylko od razu rzucił się z pięściami na blondyna. Próbowałam ich rozdzielić, lecz byłam na to zbyt słaba i szybko zostałam odepchnięta na łóżko. Po chwili dojrzałam, jak Nial stacza się na podłogę a z jego skroni sączy się purpurowa ciecz. Corwin przez moment przyglądał się oszołomionemu kuzynowi, po czym swój wzrok skierował w moim kierunku. Ze strachu zaczęłam szlochać jak małe dziecko. Obawiałam się, tego co mógłby mi teraz zrobić.

- Macie siedzieć cicho. - wycedził przez zęby, zaciskając pięść i trafiając w ścianę tuż koło mej głowy.
- Proszę.. Nie... - wymamrotałam przez łzy.

Spuściłam wzrok, nie miałam odwagi dłużej na niego spoglądać. Zdążyłam tylko dojrzeć, jak chłopak upada na ziemię i patrzy z przerażeniem w górę. Na początku nie rozumiałam, co się dzieje. Nagle światło w pokoju zaczęło przygasać, z żarówki wyskakiwały drobniutkie iskry. Z regałów w pokoju chłopaka zaczęły spadać z ogromnym hukiem książki. Horan, który nieco odzyskał świadomość, sam był zaniepokojony tym, co widzi. Lecz ja zrozumiałam wszystko. Louieh przyszedł nam z pomocą.

                                              *Oczami Harry'ego*

Żartowaliśmy z Louisem, a czas pędził tak nieubłaganie. Zupełnie jak za starych czasów. Louieh zaczął kreślić kolejny dowcip na papierze, gdy nagle go przekreślił i napisał drukowanymi literami.

"Wybacz Hazz, muszę się zmywać. Do następnego razu Harreh.xx"

Zdziwiła mnie jego reakcja. Czy jako duch musi być aż tak tajemniczy? Czułem, że coś jest nie tak... Tylko jeszcze nie wiedziałem, co.

__________________________________________________________

No i mamy kolejny rozdział ;) Przepraszam, że tak długo czekaliście ale złapała mnie typowa jesienna chandra i nic mi się nie chciało ;P No to wreszcie poznaliśmy okoliczności śmierci Lou...  Co teraz będzie z naszymi bohaterami? Jak zachowa się Corwin?

c.d.n.

10 komentarzy:

  1. huh :) czyżby pierwsza? xD
    o cholerka... jakby mi taki Louis zaczął zrzucać wszystko z półek, to jestem pewna, że miałabym zawał.
    ciekawa jestem, czy Corwin się przyzna...
    świetny rozdział. czekam na next i weeny ;3 @karolajn_99

    OdpowiedzUsuń
  2. cały rozdział jest cudowny, ale zakochałam się w części Harry'ego <3
    ślicznie to rozpracowałaś *o*
    cudowne ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku <33 Jaram się tym opowiadankiem <33 Ach , od początku wiedziałam , że to Corwin ten Pizda . Świetne momenty z Hazzą i Lou <33 BOSKIE <3
    Twoja @bielejewska bułeczka xx

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko jest taki emocjonujący! Fajny ten motyw z Hazzą i Lou, piękny! A to jak Horan krzyknął! Ogólnie taka akcja i bhngvohnolsfngosno. A Corwin niech lepiej się przyzna, pizda XD czekam na cd xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Uhuuu wreszcie rozdział!! Boski!! Cudo!! Kocham Cię i Twoje opowiadanie!!! Twoja @Baska69 <33 Czekam z niecierpliwością na nexta xd WENY ŻYCZĘ!! <3 xx KOCHAM!!

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurcze jest wystrzałowy <3 ! Aż mnie ciary przeszły :-) świetny*.* czekam na kolejny, świetnie się spisałaś na 6+
    * love*
    _ love_ is_red_

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, ale się działo! Ale akcja! Kurcze no! Czekam na następny! :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. ashgvdyasgvbduiaUIDFA CZY MOŻESZ NAPISAĆ KOLEJNY ROZDZIAŁ. TO NIE B YŁA PROŚBA KICIA. PISZ SZYBCIUTKO BO UMIERAM:))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń

Dopiero zaczynam więc każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania, więc proszę, nie ignorujcie tego;) Jeśli chcecie być informowani na bieżąco, piszcie na mojego TT: @AnnaAbob93