Translate

wtorek, 13 sierpnia 2013

Chapter # 10 Gotowi do drogi.

                                                       *Oczami Harry'ego*

Ostatni natłok wydarzeń sprawił, że nie mogłem zbytnio skupić się na pracy, więc szef poszedł mi na rękę dając trochę wolnego na uporządkowanie swoich spraw. Jestem mu za to wdzięczny, gdyż polubiłem pracę w kawiarni i nie chciałbym jej stracić. Dochodziło prawie południe, a za oknem panowała chłodnawa szaruga. No tak typowo londyńska pogoda. Odwróciłem twarz od szyby i skupiłem swój wzrok na znudzonej twarzy Gemmy. Nie miała ze mną ostatnio zbyt lekko, co ja mówię, byłem dla niej okropny. Pragnie mi pomóc a ja na nią burczę, jak obrażone dziecko. Zbliżyłem się do sofy, na której siedziała, i uśmiechając się rzekłem.

- Zbieraj się, wychodzimy.
- Dokąd? - spytała, lekko oszołomiona moją reakcją.
- Zobaczysz. - odpowiedziałem, ciągnąc ją za rękę w stronę korytarza.

Pochwyciliśmy swe kurtki i ruszyliśmy w stronę samochodu. Otworzyłem Gemmie drzwi, by zajęła miejsce koło kierowcy, po czym sam zasiadłem za kierownicą. Tak naprawdę nie miałem pojęcia, gdzie ją zabrać. Ale nie martwiłem się tym zbytnio, chciałem po prostu sprawić radość siostrze.

                                                    *Oczami Melissy*


- Długo jeszcze będziesz tam siedzieć? - usłyszałam zniecierpliwiony głos matki.
- Jeszcze chwilka.
- Jak nie chcesz dotrzeć do Londynu na noc, to radziłabym się powoli zbierać.
- Już idę! - fuknęłam podirytowana. Co złego w tym, że chcę dobrze wyglądać?

Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze, po czym poprawiłam niesfornego kucyka i wyszłam z łazienki. Udałam się do swojego pokoju po bagaż, i ku mojemu zadowoleniu ujrzałam kochane niebieskie oczka wpatrujące się ze mnie.

- Louieh! - pisnęłam radośnie i rzuciłam się na szyję brunetowi.
- No cześć słońce. Pięknie wyglądasz. - rzekł z uśmiechem.

Odkąd mama wróciła, widywaliśmy się znacznie rzadziej, gdyż musieliśmy uważać, by nie zaczęła czegoś podejrzewać. Inaczej za nic nie puściłaby mnie na ten wyjazd.

Staliśmy jeszcze tak chwilę wtuleni w siebie, gdy po kolejnym wołaniu matki nie wytrzymałam i z wielką złością chwyciłam za stojące walizki. Wiem, że wyjeżdżam tylko na  weekend ale muszę być przygotowana na różne okoliczności - ciuchów nigdy za wiele. W każdym razie pochwyciłam bagaże i z grymasem na twarzy szarpnęłam za klamkę. Moja reakcja musiała wydawać się Louisowi zabawna, gdyż nie mógł pohamować napadu śmiechu, co mnie doprowadzało do jeszcze większego gniewu.

- Oj nie bulwersuj się tak. - rzekł gładząc mnie po policzku.

~Cholera, ten to wie, jak się przymilić.~

- Wiesz, że gdybym mógł, pomógłbym Ci z tymi torbami. - dodał po chwili.

Nie odpowiedziałam już nic, tylko posłałam mu delikatny uśmiech, na co on musnął swymi ustami me czoło. Gdy zeszliśmy na dół, w salonie czekała już na mnie matka, która nerwowo przebierała nogami..

~O co tyle szumu? Zachowuje się, jakby wysyłała małe dziecko na pierwszą w życiu wycieczkę.~

- Myślałam, że już się Ciebie nie doczekam. - fuknęła z niby obrażoną minką.

Mimo, że byłam trochę sfrustrowana jej zachowaniem, to wyraz jej twarzy sprawił, że od razu się uśmiechnęłam.
- Choć tu do mnie szybko, musimy pogadać. - rzekła, wyciągając w moim kierunku rękę.
- Wiesz, jak to dziś jest. Publicznym środkom transportu nie bardzo można dziś ufać. Zawsze są jakieś kolejki, tłok, pełno problemów, może Ci coś zginąć...
- Maamo, proszę. - przerwałam jej. Chyba zanosiło się na pogadankę na temat bezpieczeństwa. - Przecież ja mam 19 lat...
- Wiem. - odrzekła stanowczo. - Dlatego tym bardziej uważam, że podróż publiczną komunikacją nie jest dla Ciebie odpowiednia.

Nie bardzo rozumiałam, o co jej chodzi, dopóki nie wręczyła mi do ręki pliku kluczyków. Patrzyłam na nią otępiała i otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia. Dopiero po chwili wydukałam.

- P..Pożyczasz mi swój samochód?
- Zwariowałaś? - zachichotała. - Swojego Ci nigdy nie dam. Dlatego te kluczyki są od Twojego auta skarbie. - dodała, ciągnąc mnie za rękę na podwórze.

Na podjeździe zauważyłam zaparkowany nieduży, czerwony samochód. Od razu go pokochałam. Miał ładne wykończenia, ładną tapicerkę i radio... Wprost idealny na moje potrzeby.  Rzuciłam się mamię w ramiona, wtulając swą twarz w jej szyję. Wzruszenie łamiące mój głos, nie pozwoliło mym ustom wypowiedzieć nic więcej niż "dziękuję".

Podbiegłam jak oparzona do samochodu i już miałam wsiadać, gdy mama krzyknęła cała rozbawiona.

- Kupiłam Ci samochód, ale bagaż musisz sama sobie przynieść.

Nic nie odpowiedziałam, tylko zaczerwieniona wróciłam się do domu po walizki, które następnie włożyłam do bagażnika. Jeszcze ostatni uścisk z mamą i ... W drogę!

Ledwo wyjechałam z naszego osiedla, dostrzegłam parę lazurowych tęczówek i rozbawioną twarz bruneta, który siedział obok miejsca kierowcy.

- Lou? A Ty tu skąd? - palnęłam bez zastanowienia.

Chwilę później dotarło do mnie, że dla niego to żaden problem. Jest w końcu duchem, może zjawić się gdzie i kiedy chce.

Kiedy to sobie uzmysłowiłam, warknęłam sama na siebie pod nosem, na co mój towarzysz zaniósł się śmiechem i zaczął grzebać przy radiu. Wtedy oczywiście doszło między nami do sprzeczki, gdyż ja chciałam słuchać swojej ulubionej stacji z wakacyjnymi hitami, natomiast Louis wolał transmisję z koncertu The Killers. Po piętnastominutowej kłótni i przełączaniu na zmianę stacji zrezygnowana wyłączyłam odbiornik. Na twarzy Louisa wymalował się dziecinny grymas niezadowolenia, na co ja wybuchłam śmiechem. Jakiś czas jechaliśmy w ciszy. Ja koncentrowałam się na drodze, z kolei brunet zatracił się we własnych myślach, spoglądając przez boczną szybę.

- Lou? - postanowiłam przerwać tę niezręczną ciszę.
- Mhm? - mruknął, jeszcze nie do końca oderwany od swych przemyśleń.
- Zaśpiewaj coś dla mnie. - dodałam niepewnie po chwili.
- Że jak? - spytał nieco zaskoczony moją prośbą.
- No mówiłeś, że kochasz muzykę. Chciałabym usłyszeć, jak śpiewasz.

Nie mogłam patrzeć bezpośrednio na niego, gdyż mój wzrok musiał skupiać się na tym, gdzie jadę. Ale znam go na tyle dobrze, by wyczuć kiedy jest zakłopotany. W tym momencie właśnie taki był. Przez chwilę milczał, po czym wziął głębszy oddech i szepnął.

- To dla Ciebie.

Zarumieniłam się, a potem już całkowicie rozpłynęłam w barwie jego głosu. Była taka ciepła, urzekająca...

"Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you..."  <The Fray- Look After You>

Nie wiem, co bardziej mnie wzruszyło, czy słowa piosenki, czy może głos, który ją wykonywał. I te ukłucie w sercu, że taki talent został w tak okropny sposób odebrany światu. Nie byłam nawet w stanie kontrolować swoich łez, które zaczęły spływać po moim policzku. Zaraz po tym poczułam na nim delikatny dotyk dłoni chłopaka, który za wszelką cenę chciał je osuszyć.

- Ej księżniczko nie płacz, nie chciałem Cię zasmucić. - szeptał, nie przestając wyłapywać pojedynczych kropli zwilżających moją cerę.
- To nie o to chodzi. To... To po prostu było takie piękne...
- To Ty jesteś piękna. -rzekł, uśmiechając się do mnie.

Dalszą podróż spędziliśmy na gadaniu o byle czym i nim się zorientowałam dojechaliśmy już na miejsce. Zegar Big Bena wskazywał godzinę szesnastą. Wysiadając z samochodu poczułam na swym ciele zimne dreszcze. Londyński klimat... A może prawdziwy cel wyjazdu tak na mnie wpływał. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej przejmowałam się rozmową, która miała nastąpić. Zdecydowałam, że nie ma co odwlekać tego, co nieuniknione w nieskończoność, więc oznajmiłam Louisowi, że wybierzemy się do Harry'ego dziś wieczorem.

Spojrzałam za okno i zobaczyłam jak Londyn powoli pokrywa się ciemnością. O tej porze bywa już chłodno więc narzuciłam na siebie marynarkę i wyszliśmy z chłopakiem z hotelu, w którym się zatrzymałam. Westchnęłam cicho, po czym zbliżyłam się do Louisa i szepnęłam.

- Prowadź.

Droga zajęła nam niecałe piętnaście minut. Miał rację. Dom Harry'ego mieścił się praktycznie w centrum, a jego miejsce pracy mijaliśmy kilka ulic wcześniej. Byłam już tak blisko. Stałam pod jego drzwiami. I w tym momencie czułam jak miękną mi kolana. Zrozumiałam, że kompletnie nie wiem, jak to rozegrać. Całe szczęście miałam przy sobie Lou. Brunet z pewnością wyczuł mój niepokój, gdyż od razu poczułam, jak oplata mnie swym ramieniem i mówi ledwo słyszalnie.

- Będzie dobrze. Wierzę w Ciebie.

~Raz kozie śmierć.~

Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam dzwonek do drzwi. Stałam parę minut. Cisza. Ponowiłam dzwonienie i odczekałam chwilę, lecz w dalszym ciągu nikt mi nie otwierał. Nikogo nie było. Odwróciłam się w stronę Louisa i spojrzałam na niego zatroskanym wzrokiem. Z początku milczał, potem posłał mi blady uśmiech i powiedział.

- Nic się nie stało. Spróbujemy jutro.

Pochwycił mnie delikatnie w talii i ruszyliśmy z powrotem w stronę hotelu. Chichotał, że mamy wieczór dla siebie, ale ja miałam wrażenie, że mimo wszystko jest nieco zawiedziony. Pewnie chciał go bardzo zobaczyć...

                                                      *Oczami Harry'ego*

Takiej wycieczki nie zafundowałem sobie dawno. Pół dnia spędziliśmy w wesołym miasteczku. Gdy byliśmy mali Gemma uwielbiała chodzić w takie miejsca. Nie powiem mnie też podobały się te wszystkie loterie, czy kolejki górskie. Znów mogłem się poczuć jak beztroski dzieciak. I przyjemnie było patrzeć na szeroki uśmiech siostry. Jeszcze bardziej cieszyła się, gdy odwiedziliśmy paczkę naszych szkolnych znajomych. A gdy dotarliśmy do domu mamy, panie się tak zagadały, że nawet nie spostrzegłem kiedy zrobiło się tak późno. Mama poszła na górę przygotować nam pokoje, bo jasne było, że dziś już do Londynu nie wrócimy.  Znając moją rodzicielkę i siostrę, to w ogóle zastanawiam się, jak długo tu zabawimy.
____________________________________________________________________
 No i Mel dotarła do Londynu. Tymczasem Harry zrobił siostrze nie lada niespodziankę. Ale jeśli zatrzyma się w rodzinnym domu na dłużej, to znaczy, że Mel nie zdąży go spotkać?
c.d.n.

P.S. Ten rozdział dedykuję mojej kochanej Bułeczce i @Nandos_Bejbe. Love Youu. xx








6 komentarzy:

  1. Jezus maria :') znowu to samo... Ty opisujesz to wszystko tak świetnie, że chce mi się płakać :')
    I jeszcze ta dedykacja :3 dziękuje kochanie też cię kocham <33
    Okej to troche o rozdziale. Nareszcie zapamiętałaś to o czym ci mówiłam o Harry'm xd hahah xdd jestem straszną sknerą xd
    Przeczytałam ten rozdział dwa razy bo nie mogłam się powstrzymać i sądze, że przeczytam go jeszcze raz xd
    A teraz słucham sobie tej piosenki i wyobrażam jakby to śpiewał Lou i szczerze mówiąc podoba mi się bardziej niż oryginał xD
    Szczególnie bardzo lubię czytać to co jest napisane z perspektywy Harry'ego. Wtedy najbardziej chce mi się płakać bo myśle sobie jakby to było stracić najlepszą przyjaciółkę i do tego przyjaciółkę z takim świetnym głosem... Tak Lou jesteś przyjaciółką xd
    Jestem bardzo ciekawa jak przebiegnie rozmowa Mel i Hazza... To bardzo zastanawiające i nawet poderzewam, że może sie w sobie zakochają... Bo to planujesz prawda? O.o
    Haha xd *le podejrzliwa ja* xd
    Wow chyba troche sie rozpisałam xd albo tylko mi sie tak zdaje :3
    A i jeszcze jedno xd nie pisz do mnie dzisiaj na tt bo ukrywam się przed taką jedną dziewczyną żeby napisać choć troche rozdziału xd boshe jaka ja jestem ebnięta xd ukrywam się przed ludźmi z twittera xd a ty jesteś jedyną przed którą się nie chowam :)
    Kcham cię księżniczko Harry'ego xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham kocham bardzoooo mocno twoje opowiadanie i cb :* mi się bardzo poodobał ten rozdział <3 czekam na następny i mam nadzieje,że Mel i Harry się spotkają :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jak zawsze! ;3 Mam nadzieję, że Mel uda się spotkać Harry'ego. xx
    Czekam na nexta. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie ten rozdział jest świetny! I wgl twój blog też :-)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny
    Love u myszko<3

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc tak, rozdział świetny - jak zwykle ;)
    Jestem ciekawa jak potoczą się dalej losy bohaterów :P
    Świetnie piszesz i liczę iż nie przestaniesz ;)
    Gorąco pozdrawiam
    @Lusiaax

    OdpowiedzUsuń

Dopiero zaczynam więc każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania, więc proszę, nie ignorujcie tego;) Jeśli chcecie być informowani na bieżąco, piszcie na mojego TT: @AnnaAbob93