Translate

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Chapter#13 Nie pójdzie się do przodu bez podniesienia karku.

                                                     *Oczami Harry'ego*

- Kto dobija się do mnie o tej porze? - po tonie, jakim mówił, mogłem wywnioskować, że był nieźle zaspany - nic się nie zmienił.
- Uhm.. Wybacz... To ja, Harry....

Cisza, która zapanowała po drugiej stronie słuchawki była nie do zniesienia. Nie wiedziałem, co Horan teraz zrobi, czy zechce ze mną rozmawiać, czy też się rozłączy. Chciałem przełknąć ślinę, ale poczułem, że z tych nerwów mam sucho w gardle. Odchrząknąłem i nie czekając na odzew blondyna, odezwałem się pierwszy.

- Słuchaj, przepraszam, że Cię obudziłem, ale długo myślałem o tym by zadzwonić. Wiem, że przez ten czas zachowywałem się jak dupek...
- Harry... - odrzekł Niall poważnym tonem.
- Tak?
- Stary, Ty zawsze byłeś jak dupek. - próbował zachować powagę, ale jego głos podpowiadał mi, że właśnie teraz szczerzy się jak głupek.
- Też Cię uwielbiam pajacu. - w tym momencie nie wytrzymaliśmy i obydwoje zanieśliśmy się śmiechem.

Horan widocznie rozbudził się do reszty, gdyż szczegółowo wypytał się o ostatnie trzy lata mojego życiorysu. Ja nie pozostawałem mu dłużny i również chciałem, by opowiedział co zmieniło się od naszego ostatniego spotkania. Dowiedziałem się, że jego brat niedawno się ożenił i ma małego synka. Niall natomiast powrócił do gry na gitarze i dostał pracę w miejscowym warsztacie samochodowym.

- Wiesz, że poza muzyką kocham piłkę nożną i samochody. - powiedział.
- Zapomniałeś o najważniejszym - o jedzeniu. - zażartowałem.
- Cha Cha, ale Ci się dowcip wyrobił. - mimo udawanej obrazy, wiedziałem, że zwija się ze śmiechu. - A wracając do mojego zajęcia... To wpadłem na to, kiedy ciągle naprawiałem tego głupiego mini Louisa. Pomyślałem, że jestem w tym dobry... - tu się zaciął.  Usłyszałem westchnięcie i po chwili dodał. - Harry, przepraszam stary, nie o to mi chodziło...
- W porządku. - odpowiedziałem. - Właściwie to w tej sprawie do Ciebie dzwonię.
 - To znaczy?- zapytał zaintrygowany.
- Wiesz, minęły trzy lata... Chcę rozwiązać tą sprawę do końca i przestać żyć przeszłością. I tu liczę na Twoją pomoc...
- Mów jaśniej, wiesz, że jestem niekumaty. - zaśmiał się Niall.
- Jest ktoś, kto może pomóc mi wyjaśnić zagadkę śmierci Lou... Ta osoba mieszka w Doncaster, więc pomyślałem...
- Jasne. Przyjadę po Ciebie jutro. A teraz daj mi się wyspać. - rzekł radośnie blondyn, po czym pożegnał się i rozłączył.

Nie zdążyłem jeszcze dobrze ochłonąć po naszej rozmowie, gdy poczułem wibrację i zobaczyłem, że żarłok oddzwania.

- Harry... Możesz mi podać adres? W sumie to nie wiem, gdzie teraz mieszkasz a prędzej pobłądziłbym w tym Londynie, niż Cię znalazł.

Nierozgarnięty jak zawsze. Śmiech, jakim się, utrudniał mi udzielenie odpowiedzi. Kiedy uspokoiłem nieco moje rozbawienie, podyktowałem mu dokładnie adres i wytłumaczyłem drogę. Potem zrzuciłem z siebie ubrania i położyłem do łóżka.

Rano wyrwałem z łóżka jak oparzony. Wiadome było, że Niall prędzej jak koło południa się nie zjawi -  poza jedzeniem, jest uzależniony od snu, jednak musiałem się jeszcze spakować i porozmawiać z siostrą.

Wziąłem szybki prysznic, po czym zszedłem na dół, gdzie siedziała już Gemma z filiżanką kawy.

- Dzień dobry. - rzekła, posyłając uroczy uśmiech.
- No cześć. - odpowiedziałem, szczerząc swe zęby.
- Głodny?
- Właściwie to nie, ale mam do Ciebie sprawę. - rzekłem radośnie. - Spokojnie, to nic strasznego. - zaśmiałem się, widząc jej zakłopotanie.

Opowiedziałem jej o Mel, o rozmowie z Niall'em i o mojej decyzji co do Doncaster.
Gemma cieszyła się jak małe dziecko i momentalnie rzuciła mi się na szyję, co mnie od razu rozbawiło. Potem spojrzała w me oczy i rzekła.

- Nie martw się, wszystkim się tu zajmę.
- Dzięki. - odrzekłem, całując ją w nos.

Ledwie zdążyłem się spakować i zjeść tosty, które wmusiła mi Gemma, usłyszałem dzwonek do drzwi. Zbiegłem po schodach na dół i gdy je otworzyłem, ujrzałem dawno nie widziane ciemnoniebieskie oczy i blond włosy.

                                                         *Oczami Nialla*

Jak zwykle rano ciężko było mi się zwlec z łóżka. Jednak ogarnąłem się w miarę szybko i do Londynu dotarłem przed pierwszą. Przez całą drogę myślałem o Harry'm. O jego telefonie, o jego prośbie. Cieszyłem się, że w końcu się odezwał i nabrał odwagi, by przyjechać na stare śmieci. Lecz z drugiej strony denerwowałem się tym spotkaniem. Pamiętam, jak Hazza zachowywał się po śmierci Lou. Na zmianę miał ataki histerii i złości. A mnie bolało to, że nie umiem mu pomóc. Jedyne, co mogłem, to obserwować, jak mój kumpel z dnia na dzień z wesołka zamienia się w samotnika.

Kiedy zadzwoniłem do jego drzwi i te się otworzyły, ujrzałem wysokiego chłopaka o poważnym spojrzeniu i delikatnym uśmiechu. Nie przypuszczałem, że aż tak się zmienił. Jego tęczówki wydawały się być jeszcze ciemniejsze i gdzieś zniknęły dołeczki, za którymi szalała nie jedna panna. Jedyne co pozostało bez zmian, to burza loków opadająca na jego czoło.

- Cześć Niall! - rzekł radośnie Loczek.
- No siema. - rzekłem, szczerząc się zawadiacko.


Wyściskałem go całego na powitanie,  jak jakaś ciota. Ale to przez to, że tak dawno go nie widziałem. Potem Hazza oprowadził mnie po swoim mieszkaniu i na koniec zaprowadził na górę, bym przywitał się z jego siostrą.

~Szlak, nie sądziłem, że Gemma tu jest.~

Nie ukrywam, że zawsze siostra Styles'a już dawno wpadła mi w oko. Była naprawdę urocza, a przy tym taka poukładana i ambitna - totalne przeciwieństwo mnie. Zawsze kiedy ją widziałem, kiedy zamieniłem z nią choć słowo, rumieniłem się jak burak. Tak było i tym razem, kiedy ujrzałem jej rozpromienioną twarz.

- Fajnie Cię widzieć. - rzekła cichutko.
- Ciebie również. - odpowiedziałem, błądząc wzrokiem gdzie się da, byle by nie spojrzeć w jej oczy.

Gemma jednak sprytnie mnie do tego zmusiła, gdyż położyła swą delikatną dłoń na mym ramieniu i wtapiając się w moje spojrzenie zachichotała.

- Powierzam Ci mojego braciszka, pamiętaj o tym.
- Pamiętam. - zaśmiałem się widząc, jak Harry przewraca oczami.

Cóż chłopak nie zmieni tego, że dla swej starszej siostry zawsze będzie tym małym braciszkiem, którym trzeba się zająć. Pożegnaliśmy się z Gemmą i pomogłem Hazzie zanieść bagaż do mojego samochodu. Kiedy wsiedliśmy, nabrałem powagi i klepiąc się w czoło krzyknąłem.

- Ale ze mnie sierota!
- Co się stało?- spytał nieco zaskoczony Loczek.
- Stary, nie wziąłem Ci kocyka na podróż. Wybacz, wiem, że bez niego Ciężko się śpi. - rzekłem starając się powstrzymać śmiech.
- Zamknij się. - rzekł, posyłając mi groźne spojrzenie, co spowodowało, że nie mogłem już dłużej się nie śmiać.
- No rusz się, bo będziemy tu tak stać do jutra. - burknął, z niby obrażonym tonem na co ja wybuchłem jeszcze większym rechotem.

 Harry w końcu też nie wytrzymał i odjechaliśmy spod jego domu, zanosząc się głupkowatym śmiechem.
              
                                                     *Oczami Corwina*

Przyznam, że dzisiejszy dzień spędzony z Melissą był całkiem udany.  Początkowo bałem się tego, że może powrócić sprawa Louisa, ale chyba Mel mówiła mi wtedy prawdę. W końcu zajęła jego dawny dom, nic dziwnego, że znalazła jakieś rzeczy po nim. A że panny zawsze coś ku niemu miały to i nie dziwne, że i ona coś sobie ubzdurała. Te dziewczyny...

Pogoda była dziś wyjątkowo piękna, więc postanowiłem wyciągnąć Mel na dłuższy spacer, tym bardziej, że w mieście był organizowany jakiś festyn. Bawiliśmy się ze sobą i żartowaliśmy, jak na pierwszym spotkaniu. A jej potargane przez wiatr włosy i błyszczące w słońcu oczy sprawiały, że nie mogłem oderwać od niej wzroku. Zdecydowanie miałem w planach, by połączyło nas coś więcej niż przyjaźń.

Kiedy nadszedł wieczór, wszyscy zebrali się w pobliskim parku, by podziwiać pokaz sztucznych ogni. Ja i Mel zajęliśmy miejsce na jakimś pagórku i kiedy przedstawienie się zaczęło skierowaliśmy swe spojrzenia ku górze. Jednak po chwili mój wzrok skupił się na twarzy mej towarzyszki, która z delikatnym uśmiechem podziwiała migające światełka na niebie.

Przysunąłem się do dziewczyny i otuliłem ją swym ramieniem. Miałem wrażenie, że jej mięśnie raptownie się napięły, choć nadal swą uwagę skupiała na fajerwerkach. Czyżby poczuła się nieswojo?  Postanowiłem to zignorować i przybliżyłem swą twarz do twarzy dziewczyny. Kiedy nasze oczy się spotkały dostrzegłem w jej spojrzeniu zakłopotanie i lekkie zdumienie... Już chciałem skraść jej choć jeden pocałunek, gdy poczułem lekki ból z tyłu głowy. Tak jakby ktoś trafił mnie niedużym kamieniem. Obróciłem się, by zobaczyć, czyja to sprawka, jednak nikogo nie dojrzałem. Po chwili zorientowałem się, że Mel odchodzi. Próbowałem ją zatrzymać, ale zgubiła mi się w tym tłumie. Udany dzień i spartolony wieczór.

~O co jej chodzi?~

                                                      *Oczami Melissy*

Byłam nieco zmarznięta i wykończona. A przede wszystkim zła. Na Corwina. Nie chcę niczego więcej, prócz przyjaźni, więc moim zdaniem się nieco zagalopował. Jedyne, czego chciałam to jak najszybciej znaleźć się w domu. Kiedy dotarłam do niego, okazało się, że mamy dalej nie ma. W sumie może to i lepiej.

Udałam się do swojego pokoju i usiadłam na łóżku, opierając plecami o ścianę. W tym momencie uświadomiłam sobie, że tego wieczoru nie byliśmy tak do końca sami. I nie chodzi mi tu o tłum ludzi. Tylko o Lou. Jestem praktycznie pewna, że udało mi się go dostrzec w parku. Czy on mnie pilnował?  Tylko czemu się nie odezwał?

Z zamyślenia wyrwał mnie ciepły dotyk w okolicy mego nadgarstka. Nim się zorientowałam, owa silna ręka pociągnęła za mój nadgarstek, przyciągając moje ciało do swojego.

- Dobry wieczór, słońce. - usłyszałam czuły szept Louisa.

Nie odpowiedziałam nic, tylko wtuliłam się w tors chłopaka. Ten w odpowiedzi jeszcze mocniej otulił mnie swym ramieniem. Po chwili oddalił się nieco ode mnie i uniósł do góry mój podbródek, by spojrzeć mi w oczy.

- I jak tam wieczór? Pełen wrażeń? - rzekł z zawadiackim uśmieszkiem.
- Byłeś tam? - odrzekłam unosząc znacząco brew ku górze.
- Ja? Niby gdzie?- zaczął się ze mną droczyć.
- Już Ty dobrze wiesz.- zachichotałam, na co Louis również się zaśmiał. - Co tam robiłeś?
- Obserwowałem. - odpowiedział, bezskutecznie próbując zachować powagę.
- Kogo, mnie?
- Corwina. Patrzyłem, jak się zachowuje i gdy się zapomniał dałem mu nauczkę. - rzekł mrugając do mnie okiem.
- To znaczy?  - jego słowa dość mnie zaintrygowały.
- No bo jak siedział blisko, to ok. Jak opatulił Cię swym ramieniem, też to tolerowałem. Ale na pocałunek już nie mogłem pozwolić. - wytłumaczył, szczerząc białe zęby.
- Więc to, że nagle się obrócił to Twoja sprawka. Czyżby ktoś tu był zazdrosny? - zaczęłam się śmiać i powoli uwolniłam się z jego uścisku.

Brunet skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej i potrząsnął przecząco głową. Wyglądał jak mały, obrażony chłopczyk, któremu zabrano zabawkę. Ten widok sprawił, że wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem.

- No co?- fuknął na mnie Lou.
- Nic, po prostu przyznaj, że zżerała Cię zazdrość.
- Ugh... No może trochę. - burknął pod nosem, na co ja popłakałam się ze śmiechu.

Po chwili Louieh sam zachichotał i pogłaskał mnie po policzku. Teraz to ja zbliżyłam się do Louisa i szepnęłam mu do ucha.

- Nie musisz być zazdrosny. Moje serce już dawno wybrało Twoje.

Brunet chciał coś odpowiedzieć, lecz zamiast tego wtopił swe wargi w moje. Teraz byłam pewna, że on czuje to samo co ja. Tylko dlaczego nie możemy być normalną parą, jak wiele innych?
Cóż, widocznie wtedy byłoby zbyt nudno...
_____________________________________________________________________

Harry wreszcie udał się z Niallerem do Doncaster. Tymczasem znajomość Mel i Lou coraz bardziej rozkwita, choć Mel i Corwinowi wpadła w oko. Co się jeszcze wydarzy?
c.d.n. ;3

8 komentarzy:

  1. Jesus maryja *-* kobieto przyprawiasz mnie o ciary! To jest niesamowite! Jak ty możesz to tak dobrze pisać?! To niesprawiedliwe! Na serio to jest niesprawiedliwe! Masz za dobre pomysły i za dobrze je wykorzystujesz! To jest wręcz nie do opisania *-* nie możesz sobie nawet wyobrazić z jakim bananem na twarzy ja teraz siedze i to czytałam... I jeszcze ta zarąbista rozmowa z Niallerem *____* jesteś niasamowita!
    Kocham cię!
    Xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś taka Kochana<33 ja po prostu piszę z serca, to co mi do głowy wpadnie;3 i cieszę się, że podobała Ci się rozmowa z Niallerem, chciałam jak najbardziej oddać jego osobowość;) Mówiłam, że dla Ciebie się postaram xd Love You too.xx

      Usuń
  2. coooo ? nie czytałam od początku. Chłopaki nie wiedzieli się 3 lata, a Lou nie żyje ?
    Nie wytrzymam. Czytam od początku ;3
    Już się biorę za czytanie ♥
    Kobieto jesteś GENIALNA ! ♥

    powodzenia w dalszym pisaniu i weny + z niecierpliwością czekam na NEXT ;3
    @Czekoladka1D

    OdpowiedzUsuń
  3. Śmiałam się jak głupia przy rozmowie Harry'ego z Niall'em xD ogólnie co ta pizda Corwin sobie myślał? Niech od niej spieprza, dobrze, że Lou go jebną tym kamieniem huehuehuehuehu czekam na cd xx

    OdpowiedzUsuń
  4. jak zawsze ŚWIETNY!♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze to nie wiem co ci mogę napisać :0 zaniemówiłam :) piszesz tak ciepło,delikatnie,wrażliwie tak niesamowicie :) czytając uśmiecham się chociaż pewnie wyglądam jak wariatka :D świetne opowiadanie i czekam na następny :* ten blog oddaje twoja uroczą osobowość<3 Corwin jest dupkiem a Harry z Niallem są mistrzami :P całuje i życzę weny kocie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej ;-) Zostałaś nominowana do nagrody Versatile Blogger Award. Więcej informacji u mnie na http://like-bad-dream.blogspot.com/
    Za twoją ciężką pracę- należy ci się ;)

    OdpowiedzUsuń

Dopiero zaczynam więc każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania, więc proszę, nie ignorujcie tego;) Jeśli chcecie być informowani na bieżąco, piszcie na mojego TT: @AnnaAbob93