Translate

czwartek, 22 sierpnia 2013

Chapter#15 Uwierzyć, znaczy zaufać. Zaufać, znaczy uwierzyć.

                                                   *Oczami Harry'ego*

- Harry!? - praktycznie wykrzyczała me imię mi w twarz.

Jakbym nie wiedział, jak się nazywam. Ale w sumie nie dziwię jej się - sam byłem zszokowany, tym gdzie teraz się znajduję. Tym, na kogo patrzę. Mel stała nieruchomo w wejściu i skierowała na mnie swoje niebieskoszare oczy. Wyglądała tak słodko... Dosłownie. Resztki kolorowego lukru pokrywały jej delikatną cerę, a białe ślady były kontrastem dla kasztanowego odcienia jej loków.

- Witaj.. - rzekłem niepewnie.

Ostatnio potraktowałem ją dość szorstko i obawiałem się, iż teraz nie zechce ze mną rozmawiać. Na całe szczęście się myliłem.

- Uhg.. przepraszam Cię za to. - rzekła, wskazując na swój wygląd. - Nie stój tak i wejdź do środka. - dodała, robiąc mi miejsce w progu.

Wszedłem na korytarz i od razu poczułem ten charakterystyczny zapach, podobny do zapachu starego drewna. Mimo, iż Mel odremontowała nieco mieszkanie to odnalazłem trochę starych motywów, niezmiennych od czasów, gdy mieszkał tu Lou. Choćby właśnie stara drewniana szafa, stojąca w przedpokoju...

- Rozgość się i daj mi chwilkę, bym mogła się nieco ogarnąć. - rzekła, uśmiechając się delikatnie.

Podarowałem jej ten sam uśmiech, po czym udałem się do salonu.

                                                          *Oczami Melissy*

Wciąż nie docierało do mnie to, co się dzieje. Mój "niewidoczny" chłopak pozostał sam w kuchni, zapewne nie orientując, co się dzieje. Jego najlepszy kumpel, z którym nie najlepiej zaczęłam znajomość czekał na mnie na dole. Jeszcze co chwile do mojego telefonu dobijał się Corwin, który prosił mnie o spotkanie. A ja wyglądałam jak siedem nieszczęść.

Pośpiesznie umyłam twarz, następnie włosy, które podsuszyłam suszarką, czego akurat nie cierpię robić. Przez suszarkę mam straszny nieład na głowie. Ale trudno, teraz nic z tym nie zrobię. Zrzuciłam z siebie brudne ubranie i przebrałam w coś wygodnego, po czym usiadłam chwilę na łóżku i się zamyśliłam.

~Właściwie, to co ja mu powiem?~


                                                     *Oczami Louisa*

Macie czasem coś takiego, jakaś sytuacja tak Was zaskoczy, że mówicie, iż zaliczyliście zgon? Tak się czułem w tym momencie. Jedna różnica - ja naprawdę nie żyłem.

Wygłupialiśmy się z Melissą w kuchni, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Mel udała się w ich kierunku, a ja wolałem zostać na miejscu, by w razie czego zdążyć zniknąć. Kiedy długo nie wracała, zaczynałem się zastanawiać, o co chodzi. Potem usłyszałem czyjeś kroki kierujące się w stronę salonu. Postanowiłem się delikatnie wychylić, by ujrzeć gościa i wtedy oniemiałem. W salonie zobaczyłem tą kochaną burzę loków i zielone tęczówki.

~ Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz. Harry...~

                                                    *Oczami Melissy*

Zbiegłam pospiesznie po schodach, nie każąc Harry'emu dłużej na siebie czekać. Zaproponowałam coś do picia, po czym wróciłam z szklanką soku dla chłopaka. Potem po mym ciele przebiegł ciepły dreszcz. Wiedziałam, Louis już tu był.

- Słuchaj Mel.. Mogę tak do Ciebie mówić? - zaczął niepewnie Loczek. Widać, że był tą rozmową nie mniej skrępowany ode mnie.

Przytaknęłam, na co chłopak uśmiechnął się i upił nieco napoju. Potem westchnął i ciągnął dalej.

- Wiesz, chciałem Cię przeprosić... Zachowałem się wtedy, jak kretyn. Ale zrozum, to co wtedy mówiłaś, to było..
- Co najmniej dziwne, wiem. - dokończyłam za niego. - Ja sama długo nie mogłam uwierzyć, w to co się dzieje.
- Powiedz, jak to jest... - szepnął, wtapiając we mnie swe szmaragdowe tęczówki, na co ja poczułam gorąco wewnątrz. Jego obecność onieśmielała mnie równie mocno, co Lou..
- Ale o co pytasz? - odrzekłam, przechylając głowę z zaciekawienia.
- No jak to jest móc go widzieć i z nim rozmawiać... Bo to przecież wciąż robisz, prawda?
- To w sumie najpiękniejsze co mnie mogło spotkać. Louis jest taki zabawny, a zarazem opiekuńczy. Czasem mam wrażenie, że jest moim aniołem stróżem. - rzekłam i zarumieniłam się, widząc radosne spojrzenie Louieh'go spoczywające na mnie.

Harry przez chwilę milczał, jakby analizował to co powiedziałam. Potem spuścił głowę i szepnął.

- Szkoda, że ja tak nie mogę...

Było mi go szkoda. On naprawdę tęsknił. I świadomość, że ktoś spotyka się z jego przyjacielem, którego on nie może dojrzeć musiała być bardzo przytłaczająca. Ułożyłam swoje dłonie na udach, po czym powiedziałam.

- Louis mówi, że to przez Twoje poczucie winy. On chciał z Tobą porozmawiać ale to wywołuje u Ciebie koszmary. Dlatego mnie poprosił o pomoc. - uśmiechnęłam się delikatnie, chcąc dodać mu tym nieco otuchy.
- Czy on... On tu teraz jest? - zapytał z lekkim poddenerwowaniem w głosie.

Przytaknęłam i odrzekłam. - Tam. - moja dłoń wskazywała kąt pokoju.


Harry wpatrywał się tępo we wskazane przeze mnie miejsce, po czym zacisnął pięść. Zapewne był zły, że go nie widzi. Ale ja odetchnęłam z ulgą. Byłam przekonana, że mi wierzy. Jednak chciałam jakoś udowodnić mu, że Lou naprawdę się tu znajduje. Wstałam, obróciłam się tyłem do mojego rozmówcy i rzuciłam w kąt monetą.

Zarówno Harry jak i Louis patrzyli na mnie ze zdumieniem, po czym ich wzrok zatrzymał się na wciąż brzęczącym na podłodze pieniążku. Ja natomiast zrobiłam krok w bok, by odsłonić Hazzie widok, następnie zwróciłam się bezpośrednio do Louisa.

- Podnieś go.

Brunet stał i patrzył na mnie otępiałym wzrokiem, był nie lada zaskoczony moim poleceniem. Nie sądził, że zaangażuję go w tą rozmowę. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i ponowiłam swą prośbę.

- No przecież potrafisz. Zrób to dla Harry'ego.

Louis skinął mi twierdząco głową, po czym sięgnął po metalowy krążek leżący pod jego nogami. Po chwili się wyprostował i trzymając go w otwartej dłoni udał się w kierunku swego oszołomionego przyjaciela.

                                                        *Oczami Harry'ego*

Gdyby ktoś choć miesiąc wcześniej powiedział mi, że nawiedzi mnie duch zmarłego przyjaciela, zapewne bym go wyśmiał. Ale w tym momencie siedziałem bezwładnie na sofie i obserwowałem jak lewitująca moneta zbliża się w moją stronę. Patrzyłem jak otępiały na pieniążek, który zawisł w górze tuż naprzeciw mnie.

- Wyciągnij dłoń Harry. - szepnęła Mel.

Przystałem na jej prośbę, po czym poczułem przyjemne ciepło na swej ręce oraz dotyk miedziaka, który na niej wylądował. Nie umiałem już dłużej powstrzymać łez, które spłynęły po moich policzkach.

- Boże, Louis... - wyszeptałem.

Wzruszenie odebrało mi zdolność wypowiedzenia czegokolwiek. Zakryłem swą twarz w dłoniach i zacząłem cicho łkać jak małe dziecko.  Po chwili poczułem dotyk drobniutkiej dłoni spoczywającej na mym ramieniu. Opuściłem ręce i ujrzałem Melissę siedzącą tak blisko mnie.

- Już dobrze, już nie musisz się niczym zadręczać... - szeptała, ocierając me łzy.
- Nie rozumiesz... - szepnąłem.
- Wiem, więcej niż myślisz. - rzekła z uśmiechem. - Pamiętaj, że mieszkam z duchem. Skoro teraz wiesz, że nie wymyśliłam tego, to powiedz co siedzi w twym wnętrzu. Powiedz, co skrywa Harry Styles.- mówiła, czule głaszcząc moją dłoń. - Nie robisz tego dla mnie. Tylko dla siebie. I dla Lou.

Siedziałem tak chwilę, po czym wypuściłem z siebie głośne westchnięcie. Miałem okazję wszystko mu powiedzieć, przeprosić. Ale mimo, iż go nie widziałem  to ciężko było mi cokolwiek powiedzieć.
W końcu zebrałem się na odwagę i wypowiedziałem wszystko. Jak żałuję, że mnie z nim tam nie było. Żałuję, że nie chciałem jechać. Ale w sumie myślałem, że robię dobrze.  Żałuję, że nie mogłem mu pomóc.

- Przepraszam Lou... - rzekłem półszeptem. Znów zebrało mi się na płacz.

Wtedy poczułem ciepły dotyk na mym barku. Zaniemówiłem, gdy zorientowałem się, że nie jest to sprawka Mel.

- Lou? - wyszeptałem imię przyjaciela. Po chwili głos zabrała Mel.
- On Cię wcale nie obwinia, Harry. Kochał Cię jak brata do samego końca. I boli go fakt, że obarczasz się winą za jego śmierć, gdyż twierdzi, że robisz to niepotrzebnie.


Słuchałem, co dziewczyna do mnie mówi i odczuwałem błogi spokój. Jej czułe spojrzenie, jej bliskość. I dotyk Louisa.. To wszystko przynosiło mi taką ulgę.

- On ma do Ciebie dwie prośby. - rzekła po chwili. - Byś przestał się zadręczać. I byś pomógł mnie...
- W czym? - zapytałem zaciekawiony.
- Widzisz, Louis chce, bym dowiedziała się co, tak naprawdę miało miejsce trzy lata temu. Harry, jego śmierć... To nie było samobójstwo.
- Wiedziałem. - rzekłem, delikatnie się uśmiechając. - Nigdy nie wierzyłem w tą wersję.

Byłem uradowany, że ktoś w końcu potwierdził moją teorię. A jednocześnie zabolał mnie fakt, że komuś było na rękę odebrać mi mojego przyjaciela.
Robiło się trochę późno, a mnie czekała zapewne jeszcze rozmowa z Niallerem. Wstałem z kanapy, co chwilę po mnie uczyniła również Mel. Ruszyłem w stronę wyjścia, a dziewczyna dotrzymywała mi kroku. Zatrzymałem się w progu, odwracając twarzą do niej, po czym rzekłem.

- Pomogę Ci. Razem przez to przejdziemy.

Mel wpatrywała się w moje tęczówki i uśmiechała się radośnie. Jej oczy były bardziej błyszczące, zapewne przez łzy. Przytuliła mnie mocno i całując w policzek szepnęła.

- Dziękuję.

Lekko się zarumieniłem, po czym wyszedłem i skierowałem się w stronę domu Nialla. Wciąż czułem dotyk jej ust na mej skórze.

                                                        *Oczami Louisa*

- Wiedziałem, że w końcu się zjawi. - rzekłem radośnie do Mel.

Widziałem, że i ona jest niezmiernie zadowolona z jego wizyty. Przez chwilę, przemknęła mi nawet myśl, że cieszyła się nawet za bardzo. Wiem, Harry zawsze miał to coś, co przyciągało dziewczyny.
Melissa również patrzyła na niego tym pełnym uczucia wzrokiem. Spojrzeniem, którym do tej pory obdarowywała tylko mnie... I w dodatku sposób, w jaki spoglądał na nią Harry. Znałem go tak dobrze, by wiedzieć, że wpadła mu w oko. Poczułem te nieprzyjemne ukłucie wewnątrz. Ból, że ktoś inny może ją mieć... Wtedy przypomniałem sobie, jak droczyła się ze mną przez moją zazdrość o Corwina. Pamiętałem jej słowa.

~Nie musisz być zazdrosny. Moje serce już dawno wybrało Twoje.~

To zabrzmiało jak wyznanie miłości. Ta drobniutka istota pokochała kogoś takiego jak ja...

- Louieh? - z zamyślenia wyrwał mnie jej słodki głosik.
- Hm? - mruknąłem, nie odrywając wzroku od jej błyszczących oczu.
- Wiem, że wiele się dziś działo, ale wypadałoby ogarnąć ten bałagan... - rzekła z szerokim uśmiechem, wskazując przepełnione mąką i lukrem pomieszczenie.

Patrzyłem na nią. Była taka piękna... Bez słowa chwyciłem ją za ręce, na co dziewczyna posłała mi zaskoczone spojrzenie, po czym przytuliłem ją do siebie, opatulając jak najmocniej swym ramieniem.

- Kocham Cię, Mel. - szepnąłem jej czule do ucha.

Melissa milczała. Jedynie wtuliła się jej jeszcze bardziej w mój tors. Poczułem wilgoć na swej koszulce, zapewne były to jej łzy.

- Ja Ciebie też. - szepnęła po chwili.

Staliśmy tak opatuleni w swych objęciach, gdy Mel uniosła wzrok ku górze, by nasze oczy mogły się spotkać i z uśmiechem rzekła.

- Ale od sprzątania i tak się nie wykręcisz.
- Ciii... Nie psuj chwili. - rzekłem rozbawiony, na co i ona zachichotała.

Tak naprawdę to ona jest moim aniołem.
__________________________________________________________________

No i Harry z Mel wszystko sobie wyjaśnili. Jakie teraz podejmą działania, by odkryć przeszłość?
Louis i Melissa otwarcie wyjawili swoje uczucia. Jednak czy ich sielanka będzie trwać długo? Czy miłość okaże się potężniejsza od śmierci?

c.d.n.

P.S. Trochę smuci mnie to, że tak mało osób komentuje moje opowiadanie. Mam wrażenie, że mało kto je czyta, choć deklarowało się dużo osób. Jednak jestem wdzięczna tym, którzy pozostawiają po sobie ślad- nie zdajecie sobie sprawy, ile Wasze słowa dla mnie znaczą! Dziękuję!!

W szczególności chciałabym podziękować @possiij, której dedykuje dzisiejszy rozdział. Twoje słowa i życzliwość były najlepszą motywacją do pisania. Kocham Cię!.xx

9 komentarzy:

  1. mogę czytać tego ff dzień i noc, dzień i noc, nie odrywając się chociaż na sekundkę od komputera. czytając je, czuję się, jakbym sama była takim duchem obserwującym wszystko z boku. każde zdanie pochłaniam jak najpyszniejszą babeczkę świata! (porównanie godne Niall'a! haha) za to wewnątrz mnie, rozlewa się takie przyjemne ciepło. czytanie Twojego fanfictiona wywołuje u mnie wybuch endorfin!
    cieszę się, że Harry zdecydował się przyjść do Mel, i że w końcu jej wierzy. podejrzewam, że razem z Mel stworzą świetny duet w doszukaniu się prawdy odnośnie śmierci Louis'a. a ich wyznanie miłości... jeeeeej, nadal nie mogę przestać się uśmiechać! to inaczej nie mogło się skończyć, są cudowną parą. niemożliwie cudowną. dwa anioły.

    Aniu, popłakałam się z radości. nawet nie wiesz, jak miło jest przeczytać, iż rozdział dedykowany jest mnie. normalnie zalewam się łzami szczęścia i smutku. szczęścia, bo trafiłam na CUDOWNĄ I WSPANIAŁĄ osobę, a smutku, bo nie mam pewności, czy kiedykolwiek Cię poznam :( NORMALNIE JA CIEBIE RÓWNIEŻ KOCHAM!!! czekam z niecierpliwością na nestępny rozdział. @possiij xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Może nie piszę tak wspaniałych słów, jakie kieruje do ciebie autorka komentarza powyżej, ale chciałabym także powiadomić cię, że piszesz najwspanialsze i najbardziej wzruszające fanfiction na jakie kiedykolwiek mogłam się natknąć. Nawet nie wiesz jak bardzo ta historia pobudza mnie do dalszego pisania... W ogóle do czegokolwiek.. Ona jest taka... Niesamowita, a także niespotykana xx
    Kcham cię xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest po prostu niesamowity . Nie mogę znaleźć odpowiednich określeń by opisać co czuje . Po prostu MEGA ZAJEBISTO ZAJEBISTY . Ten fanfiction mnie coraz bardziej wciąga . Oj Ania wciągasz mnie w nałóg :D
    ______________________
    twoja @bielejewska bułeczka czeka niecierpliwie na kolejny rozdział ;^

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział jak zwykle nieziemski ;3
    kocham to opowiadanie i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♥

    powodzonka w pisaniu i weny ♥
    @Czekoladka1D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej ja wiem co będzie! Harry będzie podrywać Mel, może na końcu Lou jak zniknie powierzy ją mu XD jej dziwna jestem ale nie ważne, lepiej Harry'emu niż tej pizdzie Corwinowi XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwwww jaki słodki koniec, cieszę się że Hazz i Mel już sb wszystko wyjaśnili, nie mogę się doczekać dalszej części :3
    @Lusiaax

    OdpowiedzUsuń
  7. mmm ciekawy rozdział... i teraz się zastanawiam jak to będzie... ona kocha Lou, tylko czy on może z nią pozostać?
    Zobaczymy. Póki co ja życzę ci weny ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. CUDO CUDEŃKO kocham <3 pisz więcej kochanie :)

    OdpowiedzUsuń

Dopiero zaczynam więc każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego pisania, więc proszę, nie ignorujcie tego;) Jeśli chcecie być informowani na bieżąco, piszcie na mojego TT: @AnnaAbob93